poniedziałek, 29 czerwca 2015

Chapter 12

***Harry***
- To moja wina.
- Nie obwiniaj się. Nikt nie wiedział że ona się tutaj zjawi.
- Harry, to moja najlepsza przyjaciółka! Wiesz jak źle się czuję spiskując przed nią?
- Daj spokój. Ona nawet nie wie że to ty. Widziała tylko twoje włosy.
- Ehh, dobra ja lecę. Mam zaraz no wiesz...próbę.
- Pa
- Pa
- Jakby coś, jesteśmy w kontakcie.
- Tak.
Patrzyłem jak dziewczyna odchodzi w stronę windy a gdy już zniknęła, poszedłem za tą drugą. Nie wiem co ona tu robi. Zjawiła się tak nagle a ja nie jestem gotowy na rozmowę z nią. Bo co? Bo mnie zdradziła?
Tak, właśnie dlatego, jednak idę za nią w stronę schodów i zamieram. Leży bez ruchu na dole schodów. W tym momencie mam ochotę się spoliczkowac za to, że od razu za nią nie pobiegłem. Teraz jestem przy niej w trybie natychmiastowym. Biorę jej rękę i próbuję wyczuć puls. Na szczęście jest. Biorę ją na ręce i zanoszę do mojego pokoju. Jest tu totalny burdel ale jej zdrowie liczy się bardziej. Mam nadzieję, że ten upadek nie był zbyt poważny i nie wzywam pogotowia. Potem idę do łazienki, moczę moją koszulkę wodą i kładę jej na głowę.
- Harry, Emma ... o boże! - Niall podbiega do łóżka i zaczyna pytać jak oparzony co się stało. W skrócie wyjaśniam mu zaistniałą sytuację i z trudem udaje mi się go przekonać, żeby nie dzwonił po karetkę. Potem wychodzi i już nie wraca. Cieszę się z tego, ponieważ nie potrzebuję więcej problemów. Po chwili kładę się z dziewczyną na łóżku i zasypiam.
***Emma***
Obudziłam się w czyiś ramionach. Dosłownie mnie zgniatały. Pamiętałam upadek, widok Harry'ego z tą blond cipą, pamiętałam wszystko, dlatego gdy tylko zobaczyłam kto mnie przytula, zaczęłam się wyrywać z jego objęć. Loczek na chwilę tracąc świadomość, rozluźnił uścisk a ja upadłam na podłogę. Jęknęłam z bólu i próbowałam się ponieść, co udało mi się dopiero wtedy, kiedy Harry mi pomógł. 
- Czego chcesz - warknęłam w jego kierunku i cofnęłam się o dwa kroki. 
- Emma, to nie tak. Ona jest moim adwokatem.
- Jej strój na to nie wskazywał. Harry do cholery, co ja ci takiego zrobiłam?! Nie odzywałeś się do mnie a na dodatek możliwe że mnie zdradziłeś!
- Emma to ty do kurwy zdradziłaś mnie z Hemmings'em!
- To jest mój brat debilu! Dowiedziałam się o tym nie dawno! Ja pierdole, czego ty wszystko utrudniasz?!
- Ja? Chyba ty! Jeszcze wymyślasz niestworzone historie że przespałem się z tamtą laską! Co z tobą jest nie tak?! 
- To z tobą jest coś nie tak!
- Och przymknij się!
- Weź się wal!
- Z tobą chętnie
- Huj
- Za to twój -  nie mogłam już dopowiedzieć żadnej riposty. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Na początku wolno ale z czasem wszystko przybierało bardziej namiętny kształt. Wiedziałam do czego to doprowadzi. Za bardzo się pragnęliśmy a to wyrzucało moją wściekłośc na niego na najbardziej oddalone miejsce rzeczy, którymi trzeba się przejmowac.
- Emma, tak bardzo Cię kocham - zaczął ssac moją szyję, prawdopodobnie chcąc zrobic mi malinkę.
- Harry, ty popieprzony dupku Stylesie, też Cię kocham.
- Jesteś gotowa? 
- Jak nigdy
- To dobrze, bo chcę cię pieprzyc jak nigdy wcześniej. Chcę słyszec jak jęczysz moje imię, jak prosisz mnie o więcej. Chcę żebyś zapamiętała ten seks na zawsze. - Zaczerwieniłam się i lekko zachichotałam. Boże, dlaczego ten chłopak doprowadza mnie do takiego stanu? Dlaczego jestem przy nim jak nie ja? Albo co gorsza, jestem przy nim w stu procentach sobą.                                             Harry wstał i podszedł do szafki nocnej. Wyciągnął z niej prezerwatywę i wrócił na łóżko.
- Bierzesz tabletki?
- Odkąd mnie o to poprosiłeś.
- Boże, nie wierzę! Emma mnie posłuchała. Dziękuję! - zaczęliśmy się śmiac po czym Harry znowu wylądował na mnie. Zaczęliśmy się całowac jak wcześniej, a po chwili poczułam jego przyjaciela we mnie. Był delikatny - z początku - jakby bał się, że się rozmyślę i stąd wyjdę, ale chciałam czegoś więcej. Chciałam żeby to było niezapomniane. Chciałam żeby on wiedział że nie jestem taka beznadziejna.
- Przepraszam za to co ci wysłałem. Za to zdjęcie i tego sms. Wiem, że to było z mojej strony chamskie, ale to nie prawda. Kocham tylko ciebie.
- Och, przestań gadac. Liczy się tu i teraz.
Gdy znaleźliśmy już równy rytm, było cudownie. Nigdy wcześniej nie spodziewałam się, że seks może byc taki przyjemny. Kojarzył mi się raczej z czymś co musi się wydarzyc. Z czymś co poboli i przestanie ale z Harrym to jest coś innego. To jakby dotknąc nieba i poczuc jego moc. Niestety wszystko ma kiedyś swój koniec. Doszliśmy w tym samym momencie. To było niesamowite. Nasze oddechy były równomierne a serca biły w tym samym rytmie.
Nagle drzwi się odtworzyły a do środka wszedł Paul.
- O kurwa, Paul przepraszam zapomniałem!
- Ymm...Harry przyjdź jak już no wiesz...skończycie. Musimy pogadac.
- Okej
- Harry to może je pójdę już...
- Nie! Ty zostaniesz tutaj, kurwa czego zawsze ktoś musi wszystko zepsuc? Nie ważne, kochanie my jeszcze nie skończyliśmy. Wracam do pół godziny. Rozgośc się. - Chłopak ubrał się pośpiesznie i pocałował mnie w policzek na pożegnanie. Ja natomiast włączyłam sobie telewizor i oglądałam jakiś bezsensowny film. Po pół godzinie nadal go nie było. Pojawił się jakoś po północy. 
- Nie śpisz?
- Śpię
- Trzeba było się nie odzywac. Teraz się ode mnie nie uwolnisz kochanie. - Chłopak rzucił się na łóżko i tak to się zaczęło. Jeszcze nigdy nie miałam orgazmu kilka razy w nocy. Dzięki niemu było bosko. Czy wspominałam już że kocham tego pana?
************************************************************************************
Jest w końcu następny rozdział! Jeej *-* Zjebałam go, wiem. Jest sens nadal to pisac?
Ps. Nie mam telefonu przez 2 tygodnie jak ja przeżyję?!
Głosujcie i komentujcie bo bez tego nie będzie nexta.
Ps. przepraszam za błędy. Taka klawiatura :"(

Chapter 11

**Harry***
Cały czas zadaję sobie pytania, jak ona mogła?!
Jak ona mogła zdradzić mnie z Lukiem?! Momentalnie zrobiło mi się gorąco i miałem ochotę w coś przypieprzyć. Gdyby nie chłopaki, nigdy bym nie zobaczył tej dwójki, trzymającej się za ręce. To jest taki ból. Ja ją naprawdę kocham ale po tym co zrobiła, ba, co zrobili, czuję do nich niechęć. Pod wpływem impulsu wysłałem jej kilka chamskich SMS'ów i zdjęcie mnie z Kendal. Przesadziłem? To za mało powiedziane. Nie powinienem tego robić, ale teraz mam to gdzieś. Ona zdradziła mnie zaraz po moim wyjeździe, "zrobiłem" to samo. Wiem, że wyświetliła te wiadomości, jednakże nic z nimi nie zrobiła. Nie zadzwoniła, nie odpisała, nawet nie chciała nic wyjaśniać. Możecie powiedzieć, że jestem egoistycznym dupkiem i się z tym zgodzę. Nie chcę być okłamywany. Wiele dziewczyn mnie zraniło a potem wychodziło z tego to: Harry Styles, męska dziwka, która zraniła kolejną dziewczynę! Kto tym razem stał się jego ofiarą?
Tak jest zawsze. Nie ważne, że to ja zostałem porzucony. Oficjalnie każdemu mojemu zerwaniu JESTEM WINNY JA...
To jest takie wkurzające a jednocześnie bolesne. Jesteś rzucany lwom na pożarcie a inni się tylko na to patrzą.
***Emma***
Minął miesiąc. Okrągły miesiąc od naszej sprzeczki.
Pisałam, dzwoniłam - zero odzewu.
Lola kolejny raz wyjechała jednak tym razem na dłużej. Obecnie jest w Hiszpanii i szczerze mówiąc cholernie jej zazdroszczę.
Natomiast ja siedzę w samolocie i lecę do matki. Harry ma tam także koncert.
Nie możemy wiecznie się do siebie nie odzywać. Pora schować urazę do kieszeni.
Wiem, że to zdjęcie z Kendall to fejk.
Harry wrzucił je na instagrama jeszcze wtedy, kiedy z nią był.
Szkoda tylko, że tak chamsko chciał się na mnie odegrać.
Nie wie ile łez przez niego wylałam.
^^^^^^^^^^^
- Cześć mamusiu! - weszłam do domu i rzuciłam walizki na ziemię.
Za ściany wyszła moja mama i mnie przytuliła.
Tak bardzo za nią tęskniłam.
- Jak dobrze cię w końcu zobaczyć Emmo. Opowiadaj słonko co u ciebie. Albo chodź, najpierw zaparzę wodę na herbatkę i oprowadzę cię po mieszkaniu! W końcu musisz być zmęczona tak długim lotem! - Mojej mamie jak zwykle buzia się nie zamykała. Nie dała mi nawet dojść do słowa dlatego potakiwałam głową co drugie jej zdanie.
- Jak chcesz to zostawię cię chwilę samą. Rozgość się, ja będę na dole.
- Dobrze mamo
Gdy wyszła, ja zaczęłam się rozpakowywać.
Zamierzam tutaj zostać przynajmniej na tydzień.
***
- Jak w szkole? Dobrze się uczysz? I jak tam Twój chłopak!? Musisz mi teraz wszystko opowiedzieć. Ja już skończyłam paplać o sobie.
Twoja kolej.
- W szkole okej. Poznałam fajnych ludzi, Sindy i Cara stały mi się najbardziej bliskie. Znowu z Lolą nie mam za dobrego kontaktu.
Cały czas nie ma jej w domu. Nie możemy porozmawiać jak dawniej. Rozumiem że to jest jej marzenie no ale ... straciłyśmy kontakt.
- Próbowałaś z nią o tym rozmawiać?
- Nie ma kiedy. Całkowicie się mijamy.
- Och, a jak twój chłopak? Harnold? Tak ma na imię?
- Nie - zaczęłam się śmiać jak opętana  a mama już chciała wzywać egzorcystę - Nie jestem z nim. Poprztykaliśmy się. Zerwał ze mną miesiąc temu. Jak widzisz, nadal się trzymam.
- Oj...kochanie poznasz jeszcze wielu innych facetów, którzy będą ciebie warci.
- Próbowałam się z nim skontaktować. Na nic mi to wyszło...
- Jak to? Gdzie on teraz jest?
- Normalnie, jutro grają koncert tutaj w Seattle a potem wracają do Londynu.
- I co masz zamiar zrobić?
- Ja...chciałam się z nim spotkać - spuściłam głowę i westchnęłam.
- To na co jeszcze czekasz! Jest południe, leć!
- Ale ja nie znam miasta. Nie wiem gdzie oni są.
- Dasz radę a teraz wynocha! Muszę zrobić ci obiad - posłałam jej ciepłe,  kojące spojrzenie.
Kolejne westchnienie wydobyło się z moich ust i wyszłam z domu.
Ulice tego miasta były naprawdę piękne. Aż chciało się po nich chodzić.  Miałam na sobie czarną bluzę, takiego samego koloru rurki, na nogach granatowe conversy, na głowie smerfetkę z napisem "BAD" a całość dopełniały okulary przeciwsłoneczne.
Mimo makijażu wyglądałam jak trup.
Cóż....
Wyciągnęłam telefon i weszłam na twittera.
Wystarczy abym tylko wpisała nazwę "1D" i od razu na pierwszym miejscu widzę ich lokalizację.
Hotel "trico", nadciąga twój koszmar.
***
Tłum fanek, fanki, jeszcze więcej fanek, kolejne fanki i Niall który robi jakieś dziwne miny w oknie.
Dziewczyny krzyczą jego imię, ba, drą się.
Nie mam jak się dostać do środka.
Każdy tarasuje mi drogę a przed drzwiami stoi mnóstwo fotoreporterów i ochrona.
Mimow wszystko idę przed siebie dopóki jeden wielko goryl nie wyrasta przede mną.
- Tutaj nie można wchodzić.
- Tak wiem, tylko wie pan, jestem umówiona na wywiad w tutejszej restauracji i tak jakoś wyszło że MUSI MNIE PAN PRZEPUŚCIĆ. - Uśmiechnęłam się najbardziej słodko jak umiałam i popchnęłam wielkiego murzyna do tyłu.
- Panienko, właśnie popełniłaś wielki błąd. - Facet przeżucił mnie przez ramię i zaczął iść ze mną za bramę.
Wierciłam się ale to nic nie dało do czasu aż z głowy spadła mi czapka i okulary. Próbowałam ją złapać i zrobiłam mocny zamach nogami, przez przypadek kopiąc ochroniarza w klejnoty.
Puścił mnie i wylądowałam na betonie a on zwijał się z bólu. Korzystając z okazji zaczęłam biec w stronę tyłu hotelu. Zawsze gdzieś tam znajduje się boisko czy nawet drzwi wejściowe do kuchni. Nie powstrzymała mnie nawet siatka. Przeskoczyłam przez nią tak jak kiedyś, gdy uciekałam przed loczkiem.
Moje spodnie były już przydarte na kolanie.
Na szczęście zauważyłam to czego szukałam. Drzwi - które jak potem sprawdziłam, prowadziły do kotłowni.
Kilkanaście minut później stoję w holu i ściągam czapkę. Wyszłam po schodach na drugie piętro gdzie przez okno wyglądał Horan. Podczas gdy miałam pukać do tego pokoju, słyszę otwierające się obok drzwi z których wychodzi jakaś blondyna i Harry. Szczerze, zamurowało mnie. Gdy brunet odwrócił się w moją, zaczęłam uciekać a z moich oczu pociekły łzy. Harry patrzył się jeszcze przez chwilę jak jakiś idiota, a potem już nie zobaczyłam niczego. Potknęłam się na schodach i tyle pamiętam.
************************************
PRZEPRASZAMMMM :( Zawiodłam ale postaram się pisać częściej.
Przyszły tydzień to będzie maasaakraaa....
Jakieś 7 sprawdzianów i popraw razem...help meeee
Także ten gwiazdkujcie i komentujcie :*
A i przepraszam że taki krótki.

piątek, 24 kwietnia 2015

Chapter 10


***Luke***
Że What?! Ona...boże ona jest moją siostrą....Zakochałem się we własnej siostrze! Z drugiej jednak strony, skąd miałem wiedzieć o naszych więzach krwi?
Piszcząc a nawet rozmawiając z matką, nigdy nie myślałem że to będzie "ta Emma". Miałem przeczucie, owszem, ale nie chciałem w to wierzyć. Sprawdziło się.
L: Ale że jak to?! My rodzeństwem?
M: Znaliście się wcześniej?
L: Poznał nas jej chłopak...ale...ale jak to?!
E: Musiała się pani pomylić. Ja....my na pewno nie jesteśmy rodzeństwem.
M: Głupia sprawa, wiem. Niecodziennie dowiadujesz się że twoim bratem jest twój idol z twojego ulubionego zespołu. Gdybyś odbierała ode mnie listy, e-maile, cokolwiek....ale cóż, to moja wina. Ja będę już uciekać. Trzymajcie się dzieci. Mam za chwilę lot do Budapesztu. Nie mogę się spóźnić.
L: Powodzenia w pracy.
M: Trzymajcie się
E: Wzajemnie...
No cóż, staliśmy w restauracji jeszcze kilka minut. Żadne z nas nie chciało się odezwać, lecz w końcu złamałem to milczenie.
L: To chcesz jeszcze iść do tego kina?
Brunetka podniosła głowę i spojrzała na mnie swoimi ślicznymi oczami.
"Luke! Ogarnij się, nie możesz dłużej o niej myśleć jako o obiekcie westchnień, czas zejść na ziemię!"
E: Emmm, jeżeli to nie będzie kłopot to tak.
Puściłem w jej stronę oczko i chwyciłem jej rękę. To nie tak, że chcę poczuć jej dłoń xD. Chcę traktować ją jak kogoś.....kto w jakiś tam sposób jest dla mnie ważny. Trudno
L: No to chodźmy - dziewczyna nie puściła mojej ręki aż do samochodu.
E: No to jedziemy do kina braciszku,,,słyszysz jak to brzmi? - siedząc już w aucie wybuchliśmy śmiechem.
L: Siostrzyczko - kolejny wybuch
E: Jedź już, film zaczyna się za kilka minut!
L: Trzymaj się...
Skończyło się na tym że wpadliśmy do kina 20 minut po rozpoczęciu filmu. Wchodząc do sali, wszystkie głowy były zwrócone w naszą strony. Na schodach Emma jak to Emma potknęła się i wylądowała na mnie, wywalając mi tym samym pudełko popcornu z ręki. Jedzenie rozsypało się po podłodze a jakieś dziecko siedzące koło nas kopnęło mnie w nogę i kazało być cicho. Dziwię się, że takiego bachora wpuścili na taki film.Mniejsza z tym. Gdy w końcu usiedliśmy na swoich miejscach, rozkoszowaliśmy się oglądaniem.
***Emma***
Film był dość fajny. Nie narzekam. Gdy wyszliśmy na korytarz, zauważyło nas kilka dziewczyn. Zaczęły wskazywać na nas palcami a po chwili podeszły.
Z: Ty jesteś tą dziewczyną Harry'ego?! Bożee nie wierzę! - zaledwie zdążyła wypowiedzieć to zdanie a mi już bębenki pękły.
W: I Luke Hemmings! To musi być sen!
L: Chyba jednak nie jest. To my.
A: Możemy zrobić sobie z wami zdjęcia?! Dziewczyny nam nie uwierzą!
E: Nie sądzę, żebym była kimś wartościowym/sławnym, z kim trzeba sobie zrobić zdjęcie.
W: Nie żartuj! Jesteś sławna! Wiesz ile ten związek z Harrym ci da?! Muszę mieć z tobą zdjęcie!
E: Przepraszam, ale jeżeli sądzicie, że jestem z Harrym tylko dla sławy to się mylicie. Luke wrócę autobusem. Zostań i zrób sobie z nimi zdjęcia.
Nie czekając na odpowiedź odwróciłam się na pięcie i wyszłam. Wiedziałam, że ludzie mają o mnie różne zdania, ale po raz pierwszy zetknęłam się z rzeczywistością. Zabolało tak samo, jak uderzenie o taflę wody. Nie wchodzę nawet na twittera. Pewnie jest mnóstwo obraźliwych postów na mój temat. Nie chcę mieć na razie z nimi styczności. To takie dziwne. Myślałam, że przeprowadzka do Londynu da mi spokojne życie, pełne szczęścia, że zakocham się w jakimś przystojniaku ze szkoły, który nawet nie zwróci na mnie uwagi....że będę miała normalne życie! Myliłam się. Los przyniósł mi coś innego i mam Harry'ego. Harry'ego, którego kocham ponad wszystko. Nie mogłabym go zastąpić kimś innym ale boję się jednego. Że on na tej trasie pozna kogoś, dzięki któremu zapomni całkowicie o mnie. Że mnie zdradzi, że zakończy ten związek...
Podczas gdy wracałam do domu padła mi bateria w telefonie. Super...a ładowarkę zgubiłam. Otwierając drzwi wejściowe, od razu skoczyła na mnie moja psina. Dopiero teraz dotarło do mnie jak samotnie czuję się w tym domu. Jest tak cicho i w ogóle...
Po zdjęciu butów usiadłam na łóżku i odpaliłam laptopa. Wchodząc na gmaila wiedziałam, że mam dwie nieodebrane wiadomości.
-
Od: Mama
Do: Emma
Temat: Przeprowadzka
Jestem już na miejscu! Tu jest prześlicznie! Było by cudownie, gdybyś odwiedziła mnie w najbliższym czasie. Wiem, że macie sporo nauki i w ogóle ale spróbuj. Tęsknie za tobą. Ps. czy to prawda że moja córka jest dziewczyną HARRY'EGO STYLESA?! Chłopaka którego plakaty niegdyś dziurawiła szpilką?! I czego ja dowiaduję się tego z mediów a nie od ciebie?! Musisz mi wszystko dokładnie opowiedzieć. Czekam na odpowiedź, a w załączniku wysyłam ci zdjęcia nowego mieszkania.
Kocham Cię córeczko!
Pss. Kontaktował się może z tobą tato?
-
Wow...zapomniałam na śmierć! Nie powiedziałam też Łukaszowi. Boże, w ogóle z nim nie rozmawiałam od przylotu. Pewnie mnie nienawidzi...
-
Od: Emma
Do: Mama
Temat: Re:Przeprowadzka
Ze zdjęcia są piękne! Mam nadzieję, że znajdziesz sobie tam nowych znajomych. Nie, tato się ze mną nie kontaktował. Pewnie myśli, że jak sobie wszystko przemyślisz to do niego wrócisz. Przepraszam, że ci nie powiedziałam. Miałam tyle na głowie....spotkałam się z moją biologiczną matką. Dzisiejszy dzień był okropny a jednocześnie zabawny, ale to nie rozmowa na e-maile. Przyjadę do ciebie za niedługo. Bilety już mam (miałam lecieć do Harry'ego), ale przy okazji odwiedzę ciebie. Tęsknię za tobą.
Też Cię kocham
Emma
-
Odpowiedź dostałam kilka minut później. Nie powiem, mama nauczyła się obsługiwać komputer!
Od: Mama
Do: Emma
Temat: Ta dzisiejsza młodzież!
Nie mogę was pojąć. Tak szybko dorosłaś. Tak szybko się zmieniłaś i usamodzielniłaś. Nie mogę się doczekać twojego przylotu. Ps. Obowiązkowo przedstawisz mi tego twojego chłoptasia, zaproś go na kolację do nas :)
Do zobaczenia
Mama
-
Uśmiechnęłam się i wyłączyłam komputer. W sumie pójdę już spać. Jest późno a na maila Harry'ego odpiszę jutro. Nie mam już sił do niczego.
Jak się pierdyknę na łóżko w ciuchach to mnie nie zabijecie?
***Harry***
W pracy mamy niezły zapierdziel.
Rano wstajemy, mamy wywiad, potem obiad i próby a na koniec koncert i tak prawie codziennie. Nie mam czasu żeby odezwać się do Emmy. Poza tym pozabierano nam telefony. Mamy do dyspozycji tylko jeden durny laptop na naszą piątkę, który cały czas jest w rękach Zayna. Ten z kolei w każdej wolnej chwili pisze z Pezz a my nie mamy prawa go tknąć. Ta, tak wygląda nasze codzienne życie. Praca, praca i jeszcze raz praca...
Gdy w końcu mam chwilę wolnego, zakradam się do pokoju menedżerów i biorę z szafki mój telefon. Pierdylion wiadomości zalewa moją skrzynka odbiorczą. Jednym słowem "super".
Czujecie ten sarkazm?
Wybieram numer Emmy i czekam aż odbierze. Niestety włącza się automatyczna sekretarka. Pewnie wyłączyłam telefon. Na e-maila też mi nie odpisała...
Z: Harry! Musisz tu przyjść! Teraz!
Ze zdziwioną miną idę do "salonu" gdzie chłopaki oglądają wiadomości. Siadam przed nimi i zaczynam oglądać reportaż.
***Emma***
Rano obudziły mnie promyki słońca. Pełna pozytywizmu wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, aby zrobić poranną toaletę. Po drodze wpadłam na ładujący się telefon. Miałam trzy nieodebrane wiadomości. Wszystkie...od Harry'ego?
W końcu się odezwał. Myślałam, że to nigdy nie nastąpi.
Odczytam je jednak troszkę później. Jak na razie mam za dużo nauki i roboty.
W drodze do szkoły wpadam na Luke'a i w sumie zachciewa mi się wagarów.
L: Dlaczego wczoraj tak szybko uciekłaś? Nie warto się przejmować tym co mówią inni.
E: Musiałam wracać do domu. Poza tym nie miałam ochoty na rozmowy. - Luke przewrócił oczami i zaczął mnie łaskotać.
Dosłownie tarzałam się po chodniku, a ludzie przechodzący koło nas śmiali się jak zarówno burkali jakieś obraźliwe hasła. Blondyn miał to w dupie i dalej kontynuował swoje wybryki. W końcu mu się wyrwałam i zaczęłam uciekać w stronę parku.
Na szczęście chłopak w końcu dał mi spokój i zaczął czytać coś na moim telefonie?
Zaraz...moim? Skąd on go ma?! Zaczęłam obmacywać moją torebkę a potem kieszenie w kurtce i już wszystko było jasne -_-
L: Em...Emma?
E: Oddaj mi telefon pokrako!
L: Musisz to zobaczyć...
E: Nie można od tak sobie czytać czyiś wiadomości! Oddawaj to...-wyrwałam telefon z ręki chłopaka i spojrzałam na wyświetlacz.
Chłopak czytał SMS od Harry'ego.
Harry: 
Wiesz co?! Jesteś pieprzoną dziwką! Nie mogę się na ciebie patrzeć! Jeżeli jeszcze raz się do mnie odezwiesz, w byle jakiej sposobności, przysięgam że ci coś zrobię. Nigdy ci tego nie wybaczę!
Harry:
Albo wiesz co? Już znalazłem sobie dużo lepszą laskę na twoje miejsce! Jest znacznie lepsze od ciebie w łóżku.
Harry:

________________________________________________________________
No hej! :D
Mamy 10 rozdział i w sumie...on mi się w ogóle nie podoba. Ja wiem że nie umiem pisać, wiem że was zawodzę, ale to jedyne co mnie odcina od rzeczywistości.
Piszcie co o tym myślicie!
Im więcejkomentarzy tym szybciej nowy rozdział! :*
Do zobaczenia :)
Ps. Przepraszam za błędy. Bardzo rażą w oczy?

sobota, 18 kwietnia 2015

Chapter 9

Potworny ból głowy i nieprzyjemne uczucie w żołądku zdjęły mnie z łóżka natychmiast, dzięki czemu po chwili klęczałam przed toaletą i pozwalałam wszystkiemu wypłynąć z mojego żołądka.
Czułam się potwornie, dlatego dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że jestem całkowicie naga. No cóż..................................................................goły i wesoły, jak to mówi Harry...
Co do niego, nie było go w łóżku. Może poszedł do sklepu po coś do jedzenia? Ostatnimi czasy (wczoraj), gdy zaglądałam do jego lodówki, świeciła pustkami. Mężczyźni....
Czując, że uszły ze mnie wszelkiego rodzaju organy i jedzenie, wstałam i weszłam z powrotem do pokoju. Na stoliku nocnym zauważyłam kopertę i liścik. Nie wahałam się, odtworzyłam wiadomość od razu i zaczęłam czytać.
Droga Emmo (dobra, przyznaję! Nie umiem pisać listów! :'( )
Pewnie, gdzy się już obudzisz, mnie nie będzie w domu. Chłopcy poinformowli mnie, że lot został przeniesiony (Na godzinę 1 w nocy!), więc niestety musiałem Cię opuścić. Wjedz, że ten list piszę jeszcze pod wpływem alkocholu, więc z góryy przepraszam za błędy. Napiszę do ciebie jak wylądujemy.
Ps. Zostawiłem Ci klucze do mojego domu. Zajmnij się nim. Wjem, że mogę CI ufać skabie :* Pss. W kopercie masz bilety na samolot. Mam nadzieję, że przylecisz. Kocham Cię.

No super, czyli zostałam sama (nie zupełnie!), ale sama. No ale w tym wszystkim są też dobre wieści. Około 14 idę z Lukiem na zakupy a o 19 mam spotkanie z "mamą" i moim "braciszkiem".
Boże, oszczędź mi przykrych niespodzianek! To ma być tylko jedno spotkanie, jedno i koniec kropka!
Nie bądźcie na mnie źli! Co wy zrobilibyście na moim miejscu?Mniejsza o to. Jest godzina 12, a muszę się ogarnąć, zjeść śniadanie, dojechać do mnie do mieszkania, przebrać się w czyste ciuchy i wtedy na zakupy.
Kto by się spodziewał, że moje życie tak się wywróci?
Jeszcze ta sprawa z ojcem...jak on tak mógł? Gdy wyobrażam sobie go, obściskującego jakąś ponętną blondi w łóżku TAKŻE MAMY, zbiera mi się na wymioty, a uwierzcie mi, nie mam już z czego wymiotować. W środku jestem pusta. Pozbawiona jakichkolwiek ciężkości na żołądku.

***Luke***

Chłopaki pojechali w trasę, a my zostaliśmy w Londynie. Mamy do nich dołączyć dopiero w Australii, co bardzo mnie cieszy. Obecnie chodzę z Emmą po centrum handlowym i szukamy jakiś ciekawych prezentów. Według tej pani obok mnie, powinienem się postarać i kupić jej coś porządnego.
E: Luke, kup jej jakiś wisiorek i misia. Będzie zachwycona! Łazimy po tym centrum już ponad trzy godziny. Człowieku, ja mam jeszcze plany!
L: Haahahhah, jesteś taka słodka jak się złościsz - Gdybyś nie była z Harrym, już dawno byłabyś moja.........
E: Hahaha. no wjem, bo to ja
L: Mówi się WIEM! Emma, za dużo naczytałaś się tej twojej "Love, Rosie" To są podstawowe błędy!
E: Ciii, a Harry nazywa swoją chustkę bandamką i ma nie śmieszne żarty - Naburmuszona mina....hahh ona czasami rozwala system.
L: On nigdy nie miał śmiesznych żartów Em! Prędzej świnie zaczną latać i Mike przekona mnie, żebym przefarbował swoje włosy.
E: Never say Never
L: Emma!
E: Co?
L: Gówno 1:0 dla mnie
E: Zjedz se na równo, gustujesz w takich. 1:1
L: Zawiń w papie....
E: Jaki śliczny!!! - Dziewczyna przerwała mi w połowie zdania i pobiegła do wystawy. Poszedłem razem z nią i wtedy zobaczyłem misia wielkości komputera stacjonarnego. Był bladoróżowy i na szyi miał przywiązaną czerwoną kokardę.
E: Kup jej go! Będzie zachwycona!
L: Nie sądzisz, że to za mało?
E: Skądże! Idź się pośpiesz! Czekam przy wejściu.
Tak jak kazała, zabrałem misia i poszedłem z nim do kasy. Kasjerka, mniej więcej w moim wieku albo trochę młodsza, popatrzyła się na mnie jak na idiotę i zaczęła wystukiwać coś na urządzeniu.
P: Na twoim miejscu Luke, o ile mogę się tak do ciebie zwracać, kupiłabym jej coś porządniejszego - wskazała gestem głowy na brunetkę przy drzwiach.
L: To nie dla niej. Mam spotkać się z siostrą i to taki drobny prezent.
P: Ahh, czyli tak to się teraz nazywa?
L: Hahahah siostra? Tak, to zawsze była siostra.
P: Ha ha ha, dobra leć już bo twoja "siostra" się niecierpliwi. Do zobaczenia
Nie opowiedziałem, tylko odwróciłem się tyłem do dziewczyny i poszedłem do Emmy. Dziewczyna ma niezły gust.


***Emma***

Luke odwiózł mnie do domu po 18. Po drodze kupiliśmy jeszcze naszyjnik i wstąpiliśmy na pizze.
Swoją drogą, była pyszna ale nie wiem, jak dam radę zjeść kolację z tymi ludźmi. Może to głupie, ale wyobrażam sobie mojego brata, jako kujona w za małych okularach, schodzonym swetrze i rurkach z dziurkami  na kolanach. Do tego rude włosy i piegi.
Jestem dziwna, tak....wiele razy mi to powtarzano...
Chwyciłam za telefon i napisałam do Harrego.
Ja: Co tam u was? Martwię się, nie napisałeś ani nic. Idę na tą kolację. Trzymaj za mnie kciuki. Mam nadzieję że mnie tam nie rozsadzi. Zadzwonię jak wrócę.
Prawdo podobnie nie odpisze mi ale tym się teraz nie przejmuję.
Ubieram moją skórzaną kurtkę i wychodząc z mieszkania zamykam drzwi na klucz.
Chwilę (dłuższą...nogi mi odpadają ugh) później wchodzę do restauracji i dopiero tutaj zdaję sobie sprawę że nie wiem jak wygląda moja rodzicielka, a tutaj jest sporo ludzi.
Podczas gdy rozglądałam się za samotnie siedzącą kobietą, ktoś potrząsnął mnie lekko za ramię.  Odwracam głowę i zauważam kobietę, która o dziwo jest strasznie podobna do mnie.
Posyła mi nieśmiały uśmiech i po raz pierwszy słyszę jej głos. Jest delikatny i zarazem stanowczy.
Ciche "Cześć Emmo" wychodzi z jej ust i w tym samym czasie uśmiecha się szerzej.
Przytakuję i odpowiadam jej tym samym.
Stoimy w dosyć kłopotliwej ciszy między nami i żadna z nas nie robi jakiego kolwiek kroku.
E: Może usiądziemy? Wyglądasz słabo.
M: To przez twojego brata. Nie raczył nas zaszczycić swoją obecnością. "Coś mu wypadło"
E: Nie musi przychodzić. To jego decyzja.
M: Chciałam żebyście się poznali. Z niego jako z synów jestem najbardziej dumna.
E: Co takiego osiągnął?
M: Och, dużo by opowiadać ale ja chcę wiedzieć co u ciebie. To jest nasz wieczór.
E: Dobrze, to co chcesz wiedzieć?
M: Masz...- przerwała ponieważ zaczął jej dzwonić telefon - Przepraszam na chwilę. To Bob.
Kiwnęłam głową i wyjęłam swój telefon.
Miałam jedną wiadomość....moja sieć mnie kocha. Tylko ona do mnie pisze -_-
Wybrałam numer Hemmingsa i napisałam mu SMS.
Ja: Mam nadzieję, że twoje spotkanie idzie znacznie lepiej. Moje to katastrofa. Może kino wieczorem?
Harrego nie ma a chciałabym pójść na tą nową część "Szybcy i wściekli 7". Nie mam z kim, a ta zołza z którą mieszkam dwa dni temu pojechała do Polski. Ponoć umarł jej wujek czy jakoś tak. Odpisz. Zaraz się tu zanudzę.
Kilka sekund później mój telefon zaburczał i przyszła nowa wiadomość.
Lukey: Daj spokój, szkoda gadać. No to widzimy się potem. Przyjadę po ciebie koło 20:30. Wyślij adres.
Ja: St.Vices 13r *
Lukey: Zaraz tam będę
Jak to zaraz? Miał być za .... i znowu.
.kto mnie uczył matematyki?!
Smoczyca! **
Nie zdążyłam odpisać chłopakowi na wiadomość ponieważ moja mama wróciła.
Zaraz zaraz! Czy ja ją nazwałam właśnie w głowie mamą?!
M: On zaraz tutaj będzie. Utknął w korku.
I tak oto to zaraz przerodziło się w prawie 40 minut.  W tym czasie kobieta opowiedziała mi o swoim życiu a ja o swoim. Na szczęście w końcu drzwi się odtworzyły i do środka wszedł Hemmings.
Był ubrany na luzie.
E: Przepraszam na chwilę. - Wstałam z miejsca i podeszłam do chłopaka. Przytuliliśmy się a potem stanęłam w miejscu i nie mogłam się ruszyć. Skostniałam, serio.
Moja matka właśnie przytulała się do Luka.
Patrzyłam na nich zdziwiona a późniejsze słowa matki odbijały się echem w moich uszach.
M: Poszło łatwiej niż myślałam. Luke, to twoja siostra Emma, Emma to twój brat Luke -...że co?!...:o

&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&

Zawiodłam was po raz kolejny. Ale to naprawdę nie moja wina tylko tej zasranej nauki. Mam warunek że jeżeli bd miała pasek, to moje marzenia się spełnią.  Zastanawiam się nas zawieszeniem blogów. Ogólnie konta. Czuje że was zawodzę.
Piszcie szczerze co o tym myślicie.
Każdy komentarz mile widziany. Motywuje, na prawdę więc proszę was nawet o to głupie  słowo "fajny"
To wiele znaczy.
*nazwa ulicy wymyślona przeze mnie. Nie ma takiej (chyba)
**tak nazywamy moją nauczycielkę z matmy która kompletnie nie umie tłumaczyć :)
Ps. Rozdział nie sprawdzony

piątek, 3 kwietnia 2015

Chapter 8

Lustrzanka, którą dostałam od chłopaka jest cudowna.
Robi jeszcze lepsze zdjęcia niż ta moja, ale pewnie kosztowała dwa razy więcej. Harry nie przyjął zwrotu gdy powiedziałam mu że nie mogę tego przyjąć.
Och ludzie, przecież to kosztowało na pewno jakieś 4000 tysiące, jak nie więcej! Jak Harry to powiedział, "On przez to nie zbiednieje", ale nie chcę go naciągać. Nie chcę, by ludzie myśleli że jestem z nim tylko ze względu na kasę. Znaczy, jeszcze nie jestem ale wiecie o co kaman.
Już jutro zacznę moją przygodę ze szkołą. Boję się jak cholera, chociaż nie mam czego. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że jutro jest piątek, a potem weekend! W sobotę umówiłam się z Lolą na zakupy. Muszę kupić sobie jakieś nowe buty no i oczywiście sukienkę. W niedzielę jest ostatni dzień w którym widzę się z Harrym. Potem wyjeżdża w trasę z chłopakami...i nie wiem kiedy zobaczymy się ponownie. Obiecał że będzie dzwonił, pisał...Z doświadczenia wiem, że to nie wypali. Od naszego pierwszego pocałunku minęło sporo czasu. Chłopak bardzo się starał tak jak z resztą obiecał. Z każdym dniem moje uczucie do niego wzrastało coraz bardziej. Chłopcy z czasem odrobinę mnie zaakceptowali i nie są już dla mnie tak chamscy jak dawniej.
Co do listu, który dostałam od matki, to ten...odpisałam jej. Zgodziłam się z nią spotkać. Ma być w Londynie za kilka dni.
Nie dość że z nią to jeszcze z moim cholernym "bratem".
Wiem, że ta kobieta chce mnie poznać.
Wiem że jej na mnie zależy...chyba ale ciul w to.
Wiem, że od zawsze się o mnie martwiła.
Ale ja jej ot tak nie wybaczę!
Co do tego to niee. Jeżeli ta kobieta myśli inaczej to jest w wielkim błędzie.
***
Dzisiejszy dzień będzie dla mnie pełen wrażeń. Harry zaprosił mnie na randkę. Nie żeby wcześniej tego nie robił, ale ta ma być inna.
Już się boję co ten człowiek wymyślił, bo ostatnimi czasy ma dziwaczne pomysły, no bo przecież kto normalny wpada na pomysł, żeby jeść śniadanie pod wodą w towarzystwie rybek? Oczywiście "mój" Hazzuś. Mniejsza....
Lola skacze przy mnie od rana, dosłownie. Tu strój, tu fryzura, tu makijaż...ale ja chcę po prostu wyglądać naturalnie. Gdy w końcu się od niej uwalniam, jest grubo po 15, co znaczy że mam jeszcze około godziny wolnego czasu.                                                                                                                 Wchodząc do kuchni, mój telefon zaczyna wibrować. W sumie nie wiem czy odbierać, ponieważ numer jest zastrzeżony. W końcu przeciągam zieloną słuchawkę i przykładam telefon do ucha.
L: Cześć Em! Z tej strony Luke. Słuchaj, jest sprawa. Jutro mam się spotkać z moją siostrą i matką. Jakaś tam kolacja rodzinna i w ogóle.
E: No i jaki jest powód, że dzwonisz właśnie do mnie? Mój idol zaciąga u mnie porad? - zaśmiałam się a potem chłopak do mnie dołączył. W przeciągu tych kilkunastu dni, od kiedy się poznaliśmy, można powiedzieć że osiągnęliśmy stan prawieprzyjaciół.
L: Gdyż ponieważ jesteś JEDYNĄ dziewczyną, z którą mam obecnie kontakt i jesteś moją cholerną prawieprzyjaciółką xD
E: A to "xd" to po co mówisz? haha, no mów w końcu o co chodzi bo zaraz się rozłączam Lukey!
L: No ok ok, chodzi o to, że długi, długi czas nie miałem z nią kontaktu, w sensie z siostrą. Wiesz? Dziwne jest też to, że nawet nie znam jej imienia. Śmieszne ale prawdziwe. Chciałbym jej coś kupić a nie wiem co. Wybrałabyś się ze mną na zakupy...plosieeee
E: A co mi z tego będzie?
L: No wiesz, może też ci coś kupię? - hahahaha
E: Żeby Hazzuś cię poćwiartował na części a potem zmielił w maszynce? Wolę nie ryzykować straty prawieprzyjaciela.
L: Ale pójdziesz ze mną? Poza tym, Harry się nie dowie. Będzie w trasie. Emma no proszę cię! Jesteś moją jedyną nadzieją.
E: No dobrze, to kiedy?
L: Jutro.
E: Okej
L: Okej...
****
Jechaliśmy do jakiejś popularnej restauracji prowadzonej przez znajomych Harrego. Chyba nazywa się "Reriva" ale nie pamiętam dokładnie. Nie zamieniłam z Harrym ani jednego słowa odkąd wsiadłam do auta. Na oczach mam zawiązaną bandamkę, przez co nic nie widzę (ale to chyba logiczne). Na miejscu Harry otwiera mi drzwi i wprowadza do środka budynku.
E: Zdejmiesz mi w końcu tą chustkę?!
H: To jest bandamka!
E: No dobrze! Zdejmij mi ją już do cholery...
H: Jeszcze nie, mamy czas. Czego kobiety są takie ciekawe?
E: Dlatego, że mężczyźni są tacy tajemniczy!
H: Mniejsza.....jesteśmy - chłopak zdjął mi z oczu opaskę i postawił mnie przed naszym stolikiem. Był pięknie nakryty a mi w oczach nabrały się łzy. Dlaczego? Nie wiem...jestem zbyt uczuciowa pod każdym względem. Harry...on jest taki kochany...
***Luke***
Boże, moja matka jest okropna. Dlaczego nie mogła przełożyć tego spotkania na inny dzień? To już za niedługo. Na szczęście mam Emmę. Obiecała mi, że pomoże mi wybrać prezent dla matki i siostry za co po prostu z całego serca już teraz dziękuję. Poza tym będę miał okazję, żeby ją lepiej poznać, bo cóż. Prawdę mówić podoba mi się. Nie wińcie mnie za to....po prostu tak się złożyło.

***Emma***
Po udanej/nieudanej (zależy jak na to patrzeć) kolacji pojechaliśmy do Harrego. Muszę w jakiś sposób zapomnieć o telefonie od mojej mamy, wszystko pieprzy. Mówię wam.
~~Reference~~

Siedziałam z Hazzą na plaży. Telefon zawibrował w mojej torebce ale go zignorowałam. Nie mogę zepsuć tej wspaniałej chwili. Moja głowa była oparta o tors chłopaka i przyglądaliśmy się gwiazdom. Chwilę temu brunet poprosił mnie żebym została jego dziewczyną. Na początku myślałam że chce mi się oświadczyć (hahahha), ponieważ uklęknął przede mną na kolanach i wyciągnął pudełeczko. Na początku śmiałam się jak głupia z mojej głupoty (czujecie to? xD) ale potem zgodziłam się. Zgodziłam się i oficjalnie jestem dziewczyną HARREGO STYLESA!
Gdyby ktoś powiedział mi kiedyś, że będę mieszkać tutaj i moim chłopakiem będzie członek boysbandu, który jeździ po całym świecie, wyśmiałabym go prosto w twarz i poszła przed siebie.
A teraz? Nie wyobrażam sobie mojego życia w szkole pełnej fanek tego otóż zespołu.
H: Obiecaj mi, że nie zapomnisz o mnie przez te trzy miesiące. Że będziemy do siebie dzwonić, pisać...wszystko. Nie zostawiaj mnie tylko.
E: Obiecuję panie Styles, ale jeżeli ty zrobisz coś złego, nie wybaczę ci. Kumasz czacze?
H: Nie jestem żabą skarbie - chłopak pocałował mnie w policzek - odbierz, ktoś cały czas się do ciebie dobija.
E: Okej - wyciągnęłam telefon i odebrałam połączenie. Zamiast głosu usłyszałam cichy szloch po drugiej stronie.
E: Mamo? Co się stało?! Dlaczego płaczesz?!
M: Tak....tak mi przykro....Twój tato...mieliśmy wypadek....nic poważnego...ale okazało się..........
połączenie zakończone
H: Co się stało? Kto dzwonił?
E: Moja mama....nie wiem.....płakała a potem się rozłączy...-przerwałam gdy dostałam sms...od niej z resztą.
E: Poczekaj chwilę - odtworzyłam wiadomość i zamarłam.
Wygraliśmy ten proces o spadek. Dostaliśmy kupę pieniędzy, niestety twój tatuś zaszalał. Kilkanaście dni temu przyłapałam go z inną kobietą, ale mówił że to po prostu stara znajoma. 4 dni temu złapałam go w łóżku z jakąś blondi zdzirą. Wyprowadził się od razu, jednak nie pomyślał, że spadek poszedł na mnie. Jutro wylatuję do Stanów. Kupiłam tam mieszkanie. Jakaś wiocha zabita dechami jak to powiesz ale jest tam pięknie. W sumie dla ciebie każde większe miasto to wiocha no oprócz Londynu rzecz jasna. Mieszkam w Seattle. Kocham Cię skarbie i mam nadzieję, że mnie odwiedzisz. Dom jest duży, jakbyś chciała tutaj zamieszkać, będziesz zawsze mile widziana.
Do zobaczenia i powodzenia w szkole. Mama xx

E: Mój ojciec zdradził matkę, która jutro wyprowadza się do Seattle a ja dowiaduję się o tym dopiero teraz...
H: Może wrócimy już do domu? Powinnaś odpocząć.
E: Okej, masz rację. Kupisz jakieś wino?                                                                                         
H: Mam w domu  - Harry posłał mi ciepły uśmiech i poszliśmy do auta.
Nie przyswoiłam jeszcze do końca tej informacji. Mój ojciec to dupek....
~~End reference~~
Pijemy już prawdopodobnie dziesiątą lampkę. Moja głowa zaraz zrobi wielkie BUM a Harremu naszła ochota na strojenie żartów. Cały czas sypie jakimiś sucharami.
H: Słuchaj tego! Dlaczego taboret ma depresję?
E: Bo Harry codziennie rano siada na nim swoją ciężką i grubą dupą!
H: Ejj no! A jak nazywa się płacz raka?
E: No nie wiem...oświeć mnie!
H: Wycieraczka....hahahah kumasz?! wycieraczka......
E: To wcale nie jest śmieszne....
H: Jest
E: Nie
H: Tak
E: Och zamknij się! - przysunęłam się bliżej niego i złączyłam nasze usta...
Pocałunek był wolny (z początku) a potem przemienił się w bardziej namiętny.
Nie myślałam trzeźwo, dlatego już po chwili leżeliśmy w łóżku dalej się całując.
H: Chcę się z tobą kochać Emmo. Chcę być twoim pierwszym i zarazem ostatnim razem. Pozwól mi dotykać każdej części twojego ciała, kocham cię...
E: O niczym innym nie marzę Styles. Pokaż mi co potrafisz....- Emmo, musimy potem poważnie porozmawiać o twoim zachowaniu! Jesteś bardzo odważna pod wpływem alkoholu, a normalnie nie potrafisz? Ogarnij się człowieku, a teraz ciesz się chwilą.
________________________________________________________________________________

PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM I JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM!
NIE DODAWAŁAM NOWEGO ROZDZIAŁU, PONIEWAŻ MIAŁAM (NIE OSZUKUJMY SIĘ) W HUJ NAUKI.  DOSTAŁAM DWIE BANIE (CO TAM) I KILKA INNYCH SŁABSZYCH OCEN (2,3) WIĘC MIAŁAM KARĘ NA KOMPA. MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE ODESZŁYŚCIE.
NASTĘPNY ROZDZIAŁ DODAM JAK NAJSZYBCIEJ!
CO MYŚLICIE O TYM?
PROSZĘ KOMENTUJCIE -
PS. JAKI SZIP DLA EMMY I HARREGO? HHAHAHA
PSS. ROZDZIAŁ NIE SPRAWDZONY :(

środa, 18 marca 2015

Chapter 7

Chłopak szedł w moją stronę w międzyczasie zdejmując mikrofon. Lola zaczęła piszczeć jak głupia a gdy on był już już praktycznie na wyciągnięcie mojej ręki...
przeszedł obok mnie obojętnie i oddał gościowi od sprzętu nadźwiękowego, to co przed chwilą trzymał w ręce mówiąc że przestał działać.
Christian (bo tak właśnie miał na imię ten facet), dał mu nowy  wtedy Harry się odwrócił.
Nasze oczy spotkały się na nowo, ale to on pierwszy odwrócił głowę i poszedł z powrotem na scenę.
Ani "cześć", ani "spierdalaj"...
Kto go wychował?
Dobra, pamiętam co mi obiecał ale mógł chociaż się uśmiechnąć!
Przez chwilę myślałam że on idzie do mnie. Że chce mnie przytulić. Że...nieważne. Zachował się chamsko. Uh a na dodatek do dzisiaj nie dostałam mojej nowej lustrzanki. On dotrzymuje chyba tylko tych obietnic, które chce dotrzymywać.
Lola popatrzyła się na mnie ze współczuciem a ja tylko wzruszyłam ramionami, odwróciłam się na pięcie i wyszłam czując na sobie zdezorientowany wzrok przyjaciółki i potem jak się okazało, Harrego.
Gdy jestem na zewnątrz opieram się o ścianę budynku i zaczynam płakać. Jestem strasznie emocjonalna i czasem mam już tego dosyć.
Ale łzy nie są oznaką słabości.
Są oznaką że nasze serce jeszcze nie wyschło.
Moje musi być chyba bardzo nawodnione w takim razie.
Dlaczego on mnie tak potraktował? Czy jestem aż tak niewidzialna?
Czy on kłamał tam w samochodzie?
Kłamał że nigdy o mnie nie zapomni?
Z jednym miał jednak rację. Londyn jest mały. Każdy może wpaść na każdego...

***Harry***

Spieprzyłem sprawę. Mogłem tam nie iść. Mogłem zrobić to po występie. Ale nie, duma Harrego na to nie pozwoli. Musiałem iść wtedy.
Nie zapomnę tych jasnych iskierek, które migotały w jej oczach kiedy byłem tak blisko jej.
Tak blisko a jednak tak daleko.
Chciałem ją przytulić, wtopić się w jej czekoladowe włosy i takie były moje zamiary od samego początku, ale tuż przed nią, zdałem sobie sprawę jakie może mieć to konsekwencje.
Ominąłem ją szerokim łukiem i oddałem "nie działający" mikrofon mężczyźnie. 
W zamian otrzymałem nowy i wszedłem z powrotem do chłopaków. Wtedy zauważyłem ból i rozczarowanie, które migotały w jej brązowych oczach. Dziewczyna odwróciła się na pięcie i wyszła z budynku ani razu nie odwracając się w moim kierunku.
Spieprzyłem sprawę na tej dyskotece. Mogłem jej nie odwozić. Mogłem się z nią później nie spotykać w parku, mogłem zapanować nad swoimi uczuciami. Ale musiałem robić wszystko to czego zabraniali mi inni.
I to nie tak że oni są zawistni.
Po ostatniej aferze w naszym gronie, dostałem zakaz spotykania się z kimkolwiek.
Na moje szczęście nie wyszło to w świat dzienny ale gdyby nie to że Niall chciał się zabawić i zamówił "sobie" do domu dwie prostytutki z czego jedna potem wylądowała u mnie w łóżku, nie byłoby sprawy.
Było minęło, ale czego teraz mam zapomnieć o dziewczynie, która podbiła moje serce?
Czego za błędy z przeszłości muszę płacić teraźniejszością? Prawda jest taka że myślę o Emmie przez cały czas. O jej pięknych oczach, lśniących włosach, promiennym uśmiechu a nawet cholernym pieprzyku, który ma na dłoniach.
Czemu jestem takim egoistą?
Po skończonym występie, nie zwracając uwagi na strój wybiegłem za dziewczyną na pole.
Nie mogła daleko pójść, jednak przy głównym wejściu jej nie było.
Pomyślałem, że będzie koło wyjścia awaryjnego i w sumie się nie myliłem. Usłyszałem cichy szloch dobiegający z miejsca kilkadziesiąt metrów ode mnie.
H: Emma, to ja Harry. Możemy pogadać? - Brak odpowiedzi, jednak płacz nagle ustał, jakby dziewczyna zatrzymała powietrze i usłyszałem tupot nóg. Ucieka.Rzuciłem się za nią, jednak w tych rurkach nie mogłem za szybko biec. Były na mnie ciut przyciasne i w każdej chwili mógł puścić szew. Zatrzymałem się w chwili gdy przede mną wyrosła trzymetrowa siatka.
Dziewczyna stałą zaraz przy siatce i zastanawiała się co ma zrobić.
H: Emmo, proszę, możemy pogadać? Muszę ci coś wyjaśnić.
E: Twoje wyjaśnienia są gówno warte. Pokazałeś, że jestem dla ciebie tylko zwykłą dziewczynką z ulicy, która potrzebuje pomocy. Ale wiesz co? Wszystko zrozumiałam. Jesteś popieprzonym dupkiem Styles i współczuję tej, która za ciebie wyjdzie i będzie miała z tobą dziecko! - Nie, nie nie! To nie tak! Jezu, jak ona mogła sobie to pomyśleć?
E: A wiesz co jest najgorsze? Że nie skojarzyłam sobie faktów od samego początku. U ciebie w domu byłeś dla mnie chamski, potem myślałam, że się zmieniłeś ale nie. Żegnaj Harry - Dziewczyna weszła na murek a potem zaczęła wspinać się po siatce dopóki nie znalazła się po drugiej stronie. W dzieciństwie musiała dużo ćwiczyć.
Mój umysł z całych sił próbował ją zatrzymać, natomiast moje ciało nie mogło się ruszyć z miejsca. Nie sądziłem, że ma o mnie takie zdanie. Myślałem, że...że mam ją owiniętą wokół palca. Że jeżeli przyjdę prosić o wybaczenie czy coś, rzuci mi się w ramiona. Emma nie jest łatwa. A ja włożę wszystkie swoje możliwości, żeby ją zdobyć, bo cholera, żadna dziewczyna przed nią nie zaimponowała mi tak bardzo i ani żadna dziewczyna nie potrafi mnie doprowadzić do takiego stanu do jakiego doprowadza mnie właśnie ta dziewczyna...

***Emma***

Właściwie nie wiem dlaczego tak zareagowałam. Uciekłam przed nim i nie chcę z nim rozmawiać ale dlaczego?Zrobiłam tak, jak często mi się zdarzało to w Polsce.
W szkole często mi dokuczano z tego względu, że dobrze się uczę. W gimnazjum nawet chłopcy się na mnie wyżywali i dlatego uciekałam przed nimi. Często musiałam przeskakiwać płoty czy coś tego typu.
Ale powinnam dać Harremu pięć minut. Powinnam z nim porozmawiać. Zamiast tego wsiadłam z pierwszą lepszą taksówkę i pojechałam do domu.
Na miejscu postanowiłam zadzwonić do rodziców. Włączyłam laptopa i wybrałam ikonkę Skype'a.Niestety nie byli dostępni. Włączyłam sobie jakiś pierwszy lepszy film i zasnęłam.
***Trzy dni później***
Czuję się już znośnie. Choroba wysączyła ze mnie wszystkie siły, ale żyję. W ciągu ostatnich 74 godzin nie zdarzyło się nic ciekawego, o czym mogłabym tu opowiedzieć. Dziś mam poznać "kolegę" Loli. Poznała go na przesłuchaniu i cały czas o nim papla. Przez cały dzień słyszę tylko "Och, jaki on jest przystojny!" albo "Na pewno go znasz!", jednak dziewczyna nie chce zdradzić mi jego imienia i nazwiska.
Włączyłam telefon i widniała tam ikonka wiadomości. Kto mógł napisać? Lola jest w pracy, a ja się z nikim innym nie kontaktuję. Kliknęłam na znaczek i czekałam aż mój grat wyświetli ją.
Idiota: Masz jakieś plany na dziś? /Hazz -  Nie, nie i jeszcze raz nie! Muszę zmienić mój numer!
Biłam się z myślami czy mu odpisać, czy też nie.W środku cieszyłam się jak dziecko, jednak karciłam się za to w myślach. Nie mogę się z nim spotkać.
Emma:
Cały dzisiejszy dzień mam zajęty - Skłamałam jak zwykle.
Idiota: Wiem, że kłamiesz.
Emma:Niby skąd?
Idiota: 
Mam swojego informatora - "Oj Lola tak nie wolno" Pomyślałam tylko o niej. Kto inny wie co robię przez cały dzień?
Emma:                                                                                                                                                     Nie mam czasu na wydurnianie się. Napisz konkrety.
Idiota:  Będę za kilka minut. - Że co? Co on chce?
Nie zważając na moje "Za i przeciw", przebrałam się z piżam w których chodziłam przez cały dzień. ie zrobiłam makijażu, stawiając na naturalność, bo po co prezentować się jako laleczka Barbie w swoim własnym mieszkaniu? Gdy skończyłam chłopaka jeszcze nie było więc sprawdziłam pocztę. Jeden nowy e-mail. Kolejny od osoby, której nienawidzę. Jedyny który odtworzyłam. Jedyny, który przeczytałam.

"Kochana Emmo!

Wiem że mnie nienawidzisz i masz do tego prawo. Jednak chciałabym żebyś poznała prawdę. Całą prawdę a nie tylko część historii. Urodziłaś się tutaj, w Australii. Twój ojciec gdy tylko się o tym dowiedział, kazał mi się wynosić z jego domu. Zaczął mnie bić, bałam się o nasze zdrowie a nawet życie. Wyjechałam z tobą do Polski i tutaj też przygarnęła cię moja przyjaciółka z wymiany. Dokładnie twoja mama. Wiem, że nie zasługuję, na ten tytuł dlatego nie proszę żebyś mnie tak nazywała. Chciałabym się z tobą spotkać. Wiem, że mieszkasz w Londynie. Mój syn - twój przyrodni brat - obecnie tam przebywa i chciałam wybrać się do niego w odwiedziny. Wiem, że może to ciebie nie interesować, ale masz trójkę braci. Tak bardzo chciałabym być teraz przy tobie i Cię wspierać, ale wiem, że nie mogę zastąpić ci mamy. Nigdy nie byłabym taką dobrą jak ona jest i wiem o tym. Nie proszę o wiele. Chcę się tylko spotkać i Cię zobaczyć. Odpisz, czekam na twoją wiadomość. 
Kocham Cię
Liz :( "

Ona chce się ze mną spotkać. Moja matka...nie wierzę, ale dlaczego? - No i nie mogłam dalej myśleć ponieważ przerwał mi dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich i przekręciłam gałkę, ukazując przede mną bruneta z pudełkiem w ręku.
H: Cześć, dziękuję, że chciałaś...że mnie wpuściłaś.
E: Och, spokojnie. To nic wielkiego.
H: Może dla ciebie nie, ale dla mnie tak. Przepraszam za ostatnie. Nawet nie wiesz jak bardzo...
E: Jak bardzo tego żałujesz? Spokojnie, przyzwyczaiłam się, że każdy mnie rani.
H: To nie miało być tak, uwierz mi.
E: A jak?
H: Ja...ja naprawdę chciałem do ciebie podejść. Tylko...stchórzyłem. Nawet nie wiesz jak przez te kilkanaście dni się za tobą stęskniłem. Moje myśli krążyły tylko wokół ciebie.
E: Harry, nie musisz mnie oszukiwać. Wiem, że nie jestem dla ciebie odpowiednia. Skończmy ten temat.
H: Nie kłamię, przysięgam. Co mam zrobić, żebyś mi uwierzyła?
E: Postaraj się o mnie Harry. Spraw żeby, mogla na nowo tobie zaufać.
H: Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - No i wtedy rozpoczęliśmy naszą własną wersję bajki o "Kopciuszku". Harry wpił się lekko w moje usta. Na początku się zdziwiłam, lecz odwzajemniłam gest. Nigdy bym się nie spodziewała że mój pierwszy pocałunek będzie właśnie z nim. Z gwiazdą, z księciem z mojej własnej bajki na dobranoc, ale jednocześnie zwykłym, czułym chłopakiem.
==============================================================================
TaBum! hahaha
Rozdział mi nie wyszedł, znaczy mi się nie podoba. Nie wiem jak wam.
Jeju!! Czy już wam wspominałam jak bardzo was kocham? Tak? To robię to jeszcze raz!
5 KOMENTARZY! Dziękuję <3
Ps. Rozdział nie sprawdzony.

Komentujcie :D To wy macie wpływ na to, kiedy pojawi się następny rozdział, bo to wy mnie motywujecie :D Dziękuję <3

Podnoszę poprzeczkę.


 Następny rozdział = 4 komentarze :*

poniedziałek, 16 marca 2015

Chapter 6

Koncert był świetny! Biorąc pod uwagę że potem poszłam z chłopakami do restauracji i rozmawialiśmy około 2 godzin. Ten dzień mogę zaliczyć do najlepiej spędzonych dni w całym moim życiu.
A to wszystko dzięki Harry'emu. No a co do niego, tak jak powiedział tak też zrobił.
Nie odezwał się do mnie od czasu naszej ostatniej rozmowy, a ja niestety nie wiem dlaczego ale cały czas o nim myślę.
Przejdzie mi, zapomnę o nim i znowu będzie tak jak wcześniej.
Poza tym nie czuję się zbyt dobrze.
Chyba złapałam grypę. Mam strasznie wysoką gorączkę, głowa boli mnie niemiłosiernie, z resztą jak każda inna część ciała i nie mam co robić.
Gdy przychodzi Lola i przynosi nam laptopa, puszczam film, który nigdy nie chodził mi po głowie.
Gdy słychać pierwsze nuty piosenki 1D, Lola aż podskakuje w miejscu i zaczyna piszczeć jak głupia.
L: Boże kochanie, z tobą to chyba naprawdę wszystko jest źle. Gdybym ja to kiedyś włączyła, z pewnością wyrwałabyś mi laptopa i włączyła coś "ciekawszego"
E: Po prostu chcę pooglądać ten film. Chcę...nieważne - przecież jej nie powiem że chcę zobaczyć twarz Harrego przez dłuższy czas niż jest ona pokazana w teledyskach.
Uznałaby mnie za wariatkę. Choć w sumie rozmyślanie o kimś kto jest dla nas nieosiągalny a jednocześnie pociąga nas wewnętrznie jest czymś dziwnym.
I nie! Nie zakochałam się w nim! Broń Boże! Lola pacnęła mnie lekko w ramie i włączyła film.
Półtorej godziny potem dosłownie płakałam ze śmiechu. Jak oni mogą być takimi debilami? Oczywiście w pozytywnym sensie. Może nie byłam ich fanką, ba nienawidziłam ich troszkę, to chyba teraz zmienię zdanie.
L: Och kochanie, aż tak wzruszył cię los tej piątki przystojniaków z UK?
E: Pfyy, nie widzisz że robią z siebie idiotów przed kamerami? - chciałam troszkę podpuścić przyjaciółkę, więc robiłam to co umiem najlepiej. Kłamałam.
L: Idiotów? Ty sobie kpisz?! - powiedziała już troszkę wkurzona dziewczyna - Najpierw mówisz jaki to Harry jest przystojny i w kółko o nich nawijasz a teraz ich od idiotów wyzywasz?!
Ups...to nie tak jak myślicie. Kilka razy może coś o nim nabąknęłam...no dobra kilkadziesiąt! Ale to NIC nie znaczy.
E: Przecież żartuję! - Odpowiedziałam troszkę głośniej jak ona i zaczęłam się śmiać.
L: Idiotka - brunetka rzuciła się na mnie i zaczęła mnie łaskotać.
E: Ale żeby nie było, nic prócz podziwu do nich nie czuję!
L: Yhym, dobrze powiedzmy że ci wierzę - puściła do mnie oczko i wróciła to poprzedniej czynności.
Z tego względu, że jestem chora, moja przyjaciółka miała dużą przewagę, więc jedyną moją nadzieją było zrzucenie jej z łóżka. Przechyliłam się, lecz Lola wyczuła mój podstęp i chwyciła się brzegu łóżka, przy okazji spychając mnie nogą. Wylądowałam z małym hukiem na podłodze skomląc z bólu, lecz szybko się podniosłam i poszłam do kuchni. Brunetka umierała ze śmiechu na łóżku nie wiedząc co ją za chwile spotka.
Spokojnie, nie jestem psychopatka, nie zabiję jej nożem. Uśmiechnęłam się sama do siebie kuśtykając do pomieszczenia, wyjęłam kubek i nalałam do niego zimnej wody. Lola nadal zwijała się na łóżku ze śmiechu, dlatego nie mogła mnie zauważyć. Podeszłam do niej od tyłu (wiem, że od tyłu to nie po Bożemu, ale ciul hahahha) i wylałam na nią zimną ciecz. Automatycznie Lola wstała z kanapy pod wpływem szoku a ja zaczęłam uciekać i zamknęłam się z pokoju na klucz.
L: Przysięgam Emmo Victorio Wesley, że jeżeli nie odtworzysz tych drzwi natychmiast i mnie nie przeprosisz za to, że zmoczyłaś moją ulubioną bluzkę, zamszę się dwa razy gorzej.
E: Grozisz mi? - zaśmiałam się za drzwi
L: Owszem! Ugh! Zaraz spóźnię się do pracy, dziś mój pierwszy dzień. Kufa! Masz szczęście młoda, ale jak wrócę to ci się dostanie! - Słyszałam jak dziewczyna odeszła drzwi i je lekko uchyliłam.
E: Pomóc ci?! - Stanęłam za nią i krzyknęłam jej do ucha. Lola podskoczyła i odwróciła się w moim kierunku.
L: Ty mała żmijo! Pożałujesz tego - zaczęła się śmiać a ja dołączyłam do niej.
E: Idź już lepiej bo się spóźnisz. Będę czekać na twoją "zemstę" - wyszczerzyłam swoje biała zęby - Jak będziesz wracać kup chipsy i coś do picia - krzyknęłam za dziewczyną która szła do łazienki przeprać się z tych swoich mokrych ciuchów i pomalować się - Aha i kup mi zieloną herbatę - tym razem posłałam jej ciepły uśmiech i zamknęłam drzwi od łazienki.
Gdy dziewczyna już wyszła, ubrałam się ciepło i poszłam z Korą na spacer. W końcu ktoś musi z nią wychodzić.
Na dworze jest ciepło, ale dla kogoś kto ma 39 stopni gorączki to nie jest za fajnie. I tak pewnie daleko nie pójdę, tylko pochodzę tutaj po ulicach i może wstąpię do sklepu, żeby kupić sobie jakieś tabletki przeciw bólowe.

***Dzień przesłuchań***

Jestem idiotką. Przeziębiłam się jeszcze bardziej. Wtedy na spacerze złapał mnie deszcz i wróciłam do domu cała mokra. Teraz leżę w łóżku z zapaleniem płuc i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Lola od kilku dni usługuje mi w takich czynnościach jak wychodzenie z psem czy robienie herbaty.
Nawet mi się to podoba, no ale jak ja pójdę z brunetką na przesłuchanie?
Wyglądam jak trup.
L: Nie ma mowy! Nigdzie się nie ruszasz z domu! - krzyknęła na mnie któryś już raz z rzędu dziewczyna.
E: Nie zabronisz mi. Jeżeli chcę to pójdę tam z tobą - odpowiedziałąm twardo i zaczęłam nakładać maskarę na rzęsy. Pasowałoby wyglądać tam jak człowieka nie jak worek kartofli.
L: I co ja mam z tobą zrobić dziewczyno? Lubisz mnie wkurzać! Ale jeżeli tak bardzo chcesz to okej! Nie mogę ci zabronić - uśmiechnęłam się triumfalnie - Ale pamiętaj jedno. Kocham Cię jak siostrę i jeżeli wylądujesz w szpitalu, to będzie to tylko i wyłącznie moja cholerna wina. A teraz ruchy ruchy! Za godzinkę musimy być na miejscu - Zaśmiałyśmy się i szykowałyśmy się dalej aż w końcu pod nasz dom podjechała zamówiona wcześniej taksówka. Wsiadłyśmy do niej i pojechałyśmy spełniać marzenia Loli.

***Na miejscu***

L: To są jakieś jaja! A jak mi się nie uda? Oni są sto razy lepsi ode mnie! - Brunetka panikuje od kilku minut, mocno mnie ściskając w pasie.Tym samym mam uczucie, że zaraz mnie udusi.
E: Loluś, będzie dobrze kochanie. Dla mnie ty jesteś najlepsza. Przejdziesz dalej, zobaczysz - Uśmiechnęłam się do przyjaciółki, tym samym dodając jej otuchy i właśnie wtedy jej numerek był wywołany.
L: Trzymaj za mnie kciuki - Uścisnęłam ją jeszcze raz i patrzyłam jak idzie śpiewać przed jurorami i publicznością. Zaczęłam wsłuchiwać się w słowa piosenki.

"You know the bed feels warmer
Sleeping here alone
You know I dream in color
And do the things I want

You think you've got the best of me
Think you've had the last laugh
Bet you think that everything good is gone
Think you left me broken down
Think that I'd come running back
Baby you don't know me
'Cause you're dead wrong

What doesn't kill you makes you stronger
Stand a little taller
Doesn't mean I'm lonely when I'm alone
What doesn't kill you makes you fighter
Footsteps even lighter
Doesn't mean I'm over 'cause you're gone.

What doesn't kill you makes you stronger, stronger
Just me, myself and I
What doesn't kill you makes you stronger
Stand a little taller
Doesn't mean I'm lonely when I'm alone

You heard that I was starting over with someone new
They told you I was moving on over you
You didn't think that I'd come back
I'd come back swinging
You try to break me but you see

What doesn't kill you makes you stronger
Stand a little taller
Doesn't mean I'm lonely when I'm alone
What doesn't kill you makes you fighter
Footsteps even lighter
Doesn't mean I'm over 'cause you're gone.

What doesn't kill you makes you stronger, stronger
Just me, myself and I
What doesn't kill you makes you stronger
Stand a little taller
Doesn't mean I'm lonely when I'm alone

Thanks to you I got a new thing started
Thanks to you I'm not the broken hearted
Thanks to you I'm finally thinking about me
You know in the end the day I left was just my beginning
In the end...

What doesn't kill you makes you stronger
Stand a little taller
Doesn't mean I'm lonely when I'm alone
What doesn't kill you makes you fighter
Footsteps even lighter
Doesn't mean I'm over 'cause you're gone.

What doesn't kill you makes you stronger, stronger
Just me, myself and I
What doesn't kill you makes you stronger
Stand a little taller
Doesn't mean I'm lonely when I'm alone

What doesn't kill you makes you stronger, stronger
Just me, myself and I
What doesn't kill you makes you stronger
Stand a little taller
Doesn't mean I'm lonely when I'm alone
I'm alone..." *

Była to jedna z moich ulubionych piosenek. Lola wyśpiewała ostatnią linijkę tekstu i odwróciła głowę do mnie.
Posłałam jej uspokajający uśmiech i czekałam na werdykt jurorów.
Pierwszy odezwał się Simon.
S: Zaśpiewałaś bardzo trudną piosenkę i muszę przyznać że wyszła ci bez większych błędów. Owszem, miałaś jakieś tam niedociągnięcia ale po twoich umiejętnościach widzę, że szybko to nadrobisz.
Kolejni mieli podobne zdanie a gdy nadszedł czas na werdykt, od każdego otrzymała "TAK"
Wybiegła ze sceny jak opętana i dosłownie wskoczyła na mnie. Przytuliłam ją mocno i zaczęłam jej mówić że miałam rację itp.
Cieszyłam się z jej szczęścia razem z nią. Teraz miała być przerwa podczas której wystąpią chłopaki z 5SOS niestety głos Simona psuje moje oczekiwania.
S: Muszę z przykrością poinformować, że chłopcy którzy mieli dziś wystąpić, wylecieli do Ameryki. Zamiast nich wystąpią moi wychowankowie którzy w 2010 roku nie wygrali lecz teraz są na pierwszych miejscach bilbordów. Prze państwem One Direction!
Odtworzyłam szeroko usta patrzyłam jak piątka chłopaków wchodzi na scenę i zaczynają śpiewać.
Lola skacze w miejscu i śpiewa razem z nimi od czasu do czasu piszcząc.
W sumie zaczynam w końcu robić to co ona (pomijam piszczenie) i wtedy on mnie zauważa. Jego zielone tęczówki wpatrują się we mnie jakby nie mogły uwierzyć że to naprawdę ja.
Posyłam mu delikatny uśmiech a on zaczyna iść w moim kierunku.
Śpiewając przy tym słowa do "Strong"

----------******------****-------*****-------*******-------******-----*****------******--------**

Jej! Dziękuję wam za te komentarze w poprzednim rozdziale!!! To naprawdę wiele dla mnie znaczy, dlatego postanowiłam zrobić wam niespodziankę i napisać nowy rozdział.
Mam nadzieję że wam się podobał i zostawcie po sobie komentarz. To naprawdę tak niewiele z waszej strony a dla mnie znaczy dużo dużo więcej niż się wam wydaje.
Kocham was i do następnego.

* "Stronger" - Kelly Clarkson

3 komentarze = Następny rozdział

(daliście radę ostatnio, to dacie radę teraz :*)