piątek, 3 kwietnia 2015

Chapter 8

Lustrzanka, którą dostałam od chłopaka jest cudowna.
Robi jeszcze lepsze zdjęcia niż ta moja, ale pewnie kosztowała dwa razy więcej. Harry nie przyjął zwrotu gdy powiedziałam mu że nie mogę tego przyjąć.
Och ludzie, przecież to kosztowało na pewno jakieś 4000 tysiące, jak nie więcej! Jak Harry to powiedział, "On przez to nie zbiednieje", ale nie chcę go naciągać. Nie chcę, by ludzie myśleli że jestem z nim tylko ze względu na kasę. Znaczy, jeszcze nie jestem ale wiecie o co kaman.
Już jutro zacznę moją przygodę ze szkołą. Boję się jak cholera, chociaż nie mam czego. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że jutro jest piątek, a potem weekend! W sobotę umówiłam się z Lolą na zakupy. Muszę kupić sobie jakieś nowe buty no i oczywiście sukienkę. W niedzielę jest ostatni dzień w którym widzę się z Harrym. Potem wyjeżdża w trasę z chłopakami...i nie wiem kiedy zobaczymy się ponownie. Obiecał że będzie dzwonił, pisał...Z doświadczenia wiem, że to nie wypali. Od naszego pierwszego pocałunku minęło sporo czasu. Chłopak bardzo się starał tak jak z resztą obiecał. Z każdym dniem moje uczucie do niego wzrastało coraz bardziej. Chłopcy z czasem odrobinę mnie zaakceptowali i nie są już dla mnie tak chamscy jak dawniej.
Co do listu, który dostałam od matki, to ten...odpisałam jej. Zgodziłam się z nią spotkać. Ma być w Londynie za kilka dni.
Nie dość że z nią to jeszcze z moim cholernym "bratem".
Wiem, że ta kobieta chce mnie poznać.
Wiem że jej na mnie zależy...chyba ale ciul w to.
Wiem, że od zawsze się o mnie martwiła.
Ale ja jej ot tak nie wybaczę!
Co do tego to niee. Jeżeli ta kobieta myśli inaczej to jest w wielkim błędzie.
***
Dzisiejszy dzień będzie dla mnie pełen wrażeń. Harry zaprosił mnie na randkę. Nie żeby wcześniej tego nie robił, ale ta ma być inna.
Już się boję co ten człowiek wymyślił, bo ostatnimi czasy ma dziwaczne pomysły, no bo przecież kto normalny wpada na pomysł, żeby jeść śniadanie pod wodą w towarzystwie rybek? Oczywiście "mój" Hazzuś. Mniejsza....
Lola skacze przy mnie od rana, dosłownie. Tu strój, tu fryzura, tu makijaż...ale ja chcę po prostu wyglądać naturalnie. Gdy w końcu się od niej uwalniam, jest grubo po 15, co znaczy że mam jeszcze około godziny wolnego czasu.                                                                                                                 Wchodząc do kuchni, mój telefon zaczyna wibrować. W sumie nie wiem czy odbierać, ponieważ numer jest zastrzeżony. W końcu przeciągam zieloną słuchawkę i przykładam telefon do ucha.
L: Cześć Em! Z tej strony Luke. Słuchaj, jest sprawa. Jutro mam się spotkać z moją siostrą i matką. Jakaś tam kolacja rodzinna i w ogóle.
E: No i jaki jest powód, że dzwonisz właśnie do mnie? Mój idol zaciąga u mnie porad? - zaśmiałam się a potem chłopak do mnie dołączył. W przeciągu tych kilkunastu dni, od kiedy się poznaliśmy, można powiedzieć że osiągnęliśmy stan prawieprzyjaciół.
L: Gdyż ponieważ jesteś JEDYNĄ dziewczyną, z którą mam obecnie kontakt i jesteś moją cholerną prawieprzyjaciółką xD
E: A to "xd" to po co mówisz? haha, no mów w końcu o co chodzi bo zaraz się rozłączam Lukey!
L: No ok ok, chodzi o to, że długi, długi czas nie miałem z nią kontaktu, w sensie z siostrą. Wiesz? Dziwne jest też to, że nawet nie znam jej imienia. Śmieszne ale prawdziwe. Chciałbym jej coś kupić a nie wiem co. Wybrałabyś się ze mną na zakupy...plosieeee
E: A co mi z tego będzie?
L: No wiesz, może też ci coś kupię? - hahahaha
E: Żeby Hazzuś cię poćwiartował na części a potem zmielił w maszynce? Wolę nie ryzykować straty prawieprzyjaciela.
L: Ale pójdziesz ze mną? Poza tym, Harry się nie dowie. Będzie w trasie. Emma no proszę cię! Jesteś moją jedyną nadzieją.
E: No dobrze, to kiedy?
L: Jutro.
E: Okej
L: Okej...
****
Jechaliśmy do jakiejś popularnej restauracji prowadzonej przez znajomych Harrego. Chyba nazywa się "Reriva" ale nie pamiętam dokładnie. Nie zamieniłam z Harrym ani jednego słowa odkąd wsiadłam do auta. Na oczach mam zawiązaną bandamkę, przez co nic nie widzę (ale to chyba logiczne). Na miejscu Harry otwiera mi drzwi i wprowadza do środka budynku.
E: Zdejmiesz mi w końcu tą chustkę?!
H: To jest bandamka!
E: No dobrze! Zdejmij mi ją już do cholery...
H: Jeszcze nie, mamy czas. Czego kobiety są takie ciekawe?
E: Dlatego, że mężczyźni są tacy tajemniczy!
H: Mniejsza.....jesteśmy - chłopak zdjął mi z oczu opaskę i postawił mnie przed naszym stolikiem. Był pięknie nakryty a mi w oczach nabrały się łzy. Dlaczego? Nie wiem...jestem zbyt uczuciowa pod każdym względem. Harry...on jest taki kochany...
***Luke***
Boże, moja matka jest okropna. Dlaczego nie mogła przełożyć tego spotkania na inny dzień? To już za niedługo. Na szczęście mam Emmę. Obiecała mi, że pomoże mi wybrać prezent dla matki i siostry za co po prostu z całego serca już teraz dziękuję. Poza tym będę miał okazję, żeby ją lepiej poznać, bo cóż. Prawdę mówić podoba mi się. Nie wińcie mnie za to....po prostu tak się złożyło.

***Emma***
Po udanej/nieudanej (zależy jak na to patrzeć) kolacji pojechaliśmy do Harrego. Muszę w jakiś sposób zapomnieć o telefonie od mojej mamy, wszystko pieprzy. Mówię wam.
~~Reference~~

Siedziałam z Hazzą na plaży. Telefon zawibrował w mojej torebce ale go zignorowałam. Nie mogę zepsuć tej wspaniałej chwili. Moja głowa była oparta o tors chłopaka i przyglądaliśmy się gwiazdom. Chwilę temu brunet poprosił mnie żebym została jego dziewczyną. Na początku myślałam że chce mi się oświadczyć (hahahha), ponieważ uklęknął przede mną na kolanach i wyciągnął pudełeczko. Na początku śmiałam się jak głupia z mojej głupoty (czujecie to? xD) ale potem zgodziłam się. Zgodziłam się i oficjalnie jestem dziewczyną HARREGO STYLESA!
Gdyby ktoś powiedział mi kiedyś, że będę mieszkać tutaj i moim chłopakiem będzie członek boysbandu, który jeździ po całym świecie, wyśmiałabym go prosto w twarz i poszła przed siebie.
A teraz? Nie wyobrażam sobie mojego życia w szkole pełnej fanek tego otóż zespołu.
H: Obiecaj mi, że nie zapomnisz o mnie przez te trzy miesiące. Że będziemy do siebie dzwonić, pisać...wszystko. Nie zostawiaj mnie tylko.
E: Obiecuję panie Styles, ale jeżeli ty zrobisz coś złego, nie wybaczę ci. Kumasz czacze?
H: Nie jestem żabą skarbie - chłopak pocałował mnie w policzek - odbierz, ktoś cały czas się do ciebie dobija.
E: Okej - wyciągnęłam telefon i odebrałam połączenie. Zamiast głosu usłyszałam cichy szloch po drugiej stronie.
E: Mamo? Co się stało?! Dlaczego płaczesz?!
M: Tak....tak mi przykro....Twój tato...mieliśmy wypadek....nic poważnego...ale okazało się..........
połączenie zakończone
H: Co się stało? Kto dzwonił?
E: Moja mama....nie wiem.....płakała a potem się rozłączy...-przerwałam gdy dostałam sms...od niej z resztą.
E: Poczekaj chwilę - odtworzyłam wiadomość i zamarłam.
Wygraliśmy ten proces o spadek. Dostaliśmy kupę pieniędzy, niestety twój tatuś zaszalał. Kilkanaście dni temu przyłapałam go z inną kobietą, ale mówił że to po prostu stara znajoma. 4 dni temu złapałam go w łóżku z jakąś blondi zdzirą. Wyprowadził się od razu, jednak nie pomyślał, że spadek poszedł na mnie. Jutro wylatuję do Stanów. Kupiłam tam mieszkanie. Jakaś wiocha zabita dechami jak to powiesz ale jest tam pięknie. W sumie dla ciebie każde większe miasto to wiocha no oprócz Londynu rzecz jasna. Mieszkam w Seattle. Kocham Cię skarbie i mam nadzieję, że mnie odwiedzisz. Dom jest duży, jakbyś chciała tutaj zamieszkać, będziesz zawsze mile widziana.
Do zobaczenia i powodzenia w szkole. Mama xx

E: Mój ojciec zdradził matkę, która jutro wyprowadza się do Seattle a ja dowiaduję się o tym dopiero teraz...
H: Może wrócimy już do domu? Powinnaś odpocząć.
E: Okej, masz rację. Kupisz jakieś wino?                                                                                         
H: Mam w domu  - Harry posłał mi ciepły uśmiech i poszliśmy do auta.
Nie przyswoiłam jeszcze do końca tej informacji. Mój ojciec to dupek....
~~End reference~~
Pijemy już prawdopodobnie dziesiątą lampkę. Moja głowa zaraz zrobi wielkie BUM a Harremu naszła ochota na strojenie żartów. Cały czas sypie jakimiś sucharami.
H: Słuchaj tego! Dlaczego taboret ma depresję?
E: Bo Harry codziennie rano siada na nim swoją ciężką i grubą dupą!
H: Ejj no! A jak nazywa się płacz raka?
E: No nie wiem...oświeć mnie!
H: Wycieraczka....hahahah kumasz?! wycieraczka......
E: To wcale nie jest śmieszne....
H: Jest
E: Nie
H: Tak
E: Och zamknij się! - przysunęłam się bliżej niego i złączyłam nasze usta...
Pocałunek był wolny (z początku) a potem przemienił się w bardziej namiętny.
Nie myślałam trzeźwo, dlatego już po chwili leżeliśmy w łóżku dalej się całując.
H: Chcę się z tobą kochać Emmo. Chcę być twoim pierwszym i zarazem ostatnim razem. Pozwól mi dotykać każdej części twojego ciała, kocham cię...
E: O niczym innym nie marzę Styles. Pokaż mi co potrafisz....- Emmo, musimy potem poważnie porozmawiać o twoim zachowaniu! Jesteś bardzo odważna pod wpływem alkoholu, a normalnie nie potrafisz? Ogarnij się człowieku, a teraz ciesz się chwilą.
________________________________________________________________________________

PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM I JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM!
NIE DODAWAŁAM NOWEGO ROZDZIAŁU, PONIEWAŻ MIAŁAM (NIE OSZUKUJMY SIĘ) W HUJ NAUKI.  DOSTAŁAM DWIE BANIE (CO TAM) I KILKA INNYCH SŁABSZYCH OCEN (2,3) WIĘC MIAŁAM KARĘ NA KOMPA. MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE ODESZŁYŚCIE.
NASTĘPNY ROZDZIAŁ DODAM JAK NAJSZYBCIEJ!
CO MYŚLICIE O TYM?
PROSZĘ KOMENTUJCIE -
PS. JAKI SZIP DLA EMMY I HARREGO? HHAHAHA
PSS. ROZDZIAŁ NIE SPRAWDZONY :(

2 komentarze: