sobota, 18 kwietnia 2015

Chapter 9

Potworny ból głowy i nieprzyjemne uczucie w żołądku zdjęły mnie z łóżka natychmiast, dzięki czemu po chwili klęczałam przed toaletą i pozwalałam wszystkiemu wypłynąć z mojego żołądka.
Czułam się potwornie, dlatego dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że jestem całkowicie naga. No cóż..................................................................goły i wesoły, jak to mówi Harry...
Co do niego, nie było go w łóżku. Może poszedł do sklepu po coś do jedzenia? Ostatnimi czasy (wczoraj), gdy zaglądałam do jego lodówki, świeciła pustkami. Mężczyźni....
Czując, że uszły ze mnie wszelkiego rodzaju organy i jedzenie, wstałam i weszłam z powrotem do pokoju. Na stoliku nocnym zauważyłam kopertę i liścik. Nie wahałam się, odtworzyłam wiadomość od razu i zaczęłam czytać.
Droga Emmo (dobra, przyznaję! Nie umiem pisać listów! :'( )
Pewnie, gdzy się już obudzisz, mnie nie będzie w domu. Chłopcy poinformowli mnie, że lot został przeniesiony (Na godzinę 1 w nocy!), więc niestety musiałem Cię opuścić. Wjedz, że ten list piszę jeszcze pod wpływem alkocholu, więc z góryy przepraszam za błędy. Napiszę do ciebie jak wylądujemy.
Ps. Zostawiłem Ci klucze do mojego domu. Zajmnij się nim. Wjem, że mogę CI ufać skabie :* Pss. W kopercie masz bilety na samolot. Mam nadzieję, że przylecisz. Kocham Cię.

No super, czyli zostałam sama (nie zupełnie!), ale sama. No ale w tym wszystkim są też dobre wieści. Około 14 idę z Lukiem na zakupy a o 19 mam spotkanie z "mamą" i moim "braciszkiem".
Boże, oszczędź mi przykrych niespodzianek! To ma być tylko jedno spotkanie, jedno i koniec kropka!
Nie bądźcie na mnie źli! Co wy zrobilibyście na moim miejscu?Mniejsza o to. Jest godzina 12, a muszę się ogarnąć, zjeść śniadanie, dojechać do mnie do mieszkania, przebrać się w czyste ciuchy i wtedy na zakupy.
Kto by się spodziewał, że moje życie tak się wywróci?
Jeszcze ta sprawa z ojcem...jak on tak mógł? Gdy wyobrażam sobie go, obściskującego jakąś ponętną blondi w łóżku TAKŻE MAMY, zbiera mi się na wymioty, a uwierzcie mi, nie mam już z czego wymiotować. W środku jestem pusta. Pozbawiona jakichkolwiek ciężkości na żołądku.

***Luke***

Chłopaki pojechali w trasę, a my zostaliśmy w Londynie. Mamy do nich dołączyć dopiero w Australii, co bardzo mnie cieszy. Obecnie chodzę z Emmą po centrum handlowym i szukamy jakiś ciekawych prezentów. Według tej pani obok mnie, powinienem się postarać i kupić jej coś porządnego.
E: Luke, kup jej jakiś wisiorek i misia. Będzie zachwycona! Łazimy po tym centrum już ponad trzy godziny. Człowieku, ja mam jeszcze plany!
L: Haahahhah, jesteś taka słodka jak się złościsz - Gdybyś nie była z Harrym, już dawno byłabyś moja.........
E: Hahaha. no wjem, bo to ja
L: Mówi się WIEM! Emma, za dużo naczytałaś się tej twojej "Love, Rosie" To są podstawowe błędy!
E: Ciii, a Harry nazywa swoją chustkę bandamką i ma nie śmieszne żarty - Naburmuszona mina....hahh ona czasami rozwala system.
L: On nigdy nie miał śmiesznych żartów Em! Prędzej świnie zaczną latać i Mike przekona mnie, żebym przefarbował swoje włosy.
E: Never say Never
L: Emma!
E: Co?
L: Gówno 1:0 dla mnie
E: Zjedz se na równo, gustujesz w takich. 1:1
L: Zawiń w papie....
E: Jaki śliczny!!! - Dziewczyna przerwała mi w połowie zdania i pobiegła do wystawy. Poszedłem razem z nią i wtedy zobaczyłem misia wielkości komputera stacjonarnego. Był bladoróżowy i na szyi miał przywiązaną czerwoną kokardę.
E: Kup jej go! Będzie zachwycona!
L: Nie sądzisz, że to za mało?
E: Skądże! Idź się pośpiesz! Czekam przy wejściu.
Tak jak kazała, zabrałem misia i poszedłem z nim do kasy. Kasjerka, mniej więcej w moim wieku albo trochę młodsza, popatrzyła się na mnie jak na idiotę i zaczęła wystukiwać coś na urządzeniu.
P: Na twoim miejscu Luke, o ile mogę się tak do ciebie zwracać, kupiłabym jej coś porządniejszego - wskazała gestem głowy na brunetkę przy drzwiach.
L: To nie dla niej. Mam spotkać się z siostrą i to taki drobny prezent.
P: Ahh, czyli tak to się teraz nazywa?
L: Hahahah siostra? Tak, to zawsze była siostra.
P: Ha ha ha, dobra leć już bo twoja "siostra" się niecierpliwi. Do zobaczenia
Nie opowiedziałem, tylko odwróciłem się tyłem do dziewczyny i poszedłem do Emmy. Dziewczyna ma niezły gust.


***Emma***

Luke odwiózł mnie do domu po 18. Po drodze kupiliśmy jeszcze naszyjnik i wstąpiliśmy na pizze.
Swoją drogą, była pyszna ale nie wiem, jak dam radę zjeść kolację z tymi ludźmi. Może to głupie, ale wyobrażam sobie mojego brata, jako kujona w za małych okularach, schodzonym swetrze i rurkach z dziurkami  na kolanach. Do tego rude włosy i piegi.
Jestem dziwna, tak....wiele razy mi to powtarzano...
Chwyciłam za telefon i napisałam do Harrego.
Ja: Co tam u was? Martwię się, nie napisałeś ani nic. Idę na tą kolację. Trzymaj za mnie kciuki. Mam nadzieję że mnie tam nie rozsadzi. Zadzwonię jak wrócę.
Prawdo podobnie nie odpisze mi ale tym się teraz nie przejmuję.
Ubieram moją skórzaną kurtkę i wychodząc z mieszkania zamykam drzwi na klucz.
Chwilę (dłuższą...nogi mi odpadają ugh) później wchodzę do restauracji i dopiero tutaj zdaję sobie sprawę że nie wiem jak wygląda moja rodzicielka, a tutaj jest sporo ludzi.
Podczas gdy rozglądałam się za samotnie siedzącą kobietą, ktoś potrząsnął mnie lekko za ramię.  Odwracam głowę i zauważam kobietę, która o dziwo jest strasznie podobna do mnie.
Posyła mi nieśmiały uśmiech i po raz pierwszy słyszę jej głos. Jest delikatny i zarazem stanowczy.
Ciche "Cześć Emmo" wychodzi z jej ust i w tym samym czasie uśmiecha się szerzej.
Przytakuję i odpowiadam jej tym samym.
Stoimy w dosyć kłopotliwej ciszy między nami i żadna z nas nie robi jakiego kolwiek kroku.
E: Może usiądziemy? Wyglądasz słabo.
M: To przez twojego brata. Nie raczył nas zaszczycić swoją obecnością. "Coś mu wypadło"
E: Nie musi przychodzić. To jego decyzja.
M: Chciałam żebyście się poznali. Z niego jako z synów jestem najbardziej dumna.
E: Co takiego osiągnął?
M: Och, dużo by opowiadać ale ja chcę wiedzieć co u ciebie. To jest nasz wieczór.
E: Dobrze, to co chcesz wiedzieć?
M: Masz...- przerwała ponieważ zaczął jej dzwonić telefon - Przepraszam na chwilę. To Bob.
Kiwnęłam głową i wyjęłam swój telefon.
Miałam jedną wiadomość....moja sieć mnie kocha. Tylko ona do mnie pisze -_-
Wybrałam numer Hemmingsa i napisałam mu SMS.
Ja: Mam nadzieję, że twoje spotkanie idzie znacznie lepiej. Moje to katastrofa. Może kino wieczorem?
Harrego nie ma a chciałabym pójść na tą nową część "Szybcy i wściekli 7". Nie mam z kim, a ta zołza z którą mieszkam dwa dni temu pojechała do Polski. Ponoć umarł jej wujek czy jakoś tak. Odpisz. Zaraz się tu zanudzę.
Kilka sekund później mój telefon zaburczał i przyszła nowa wiadomość.
Lukey: Daj spokój, szkoda gadać. No to widzimy się potem. Przyjadę po ciebie koło 20:30. Wyślij adres.
Ja: St.Vices 13r *
Lukey: Zaraz tam będę
Jak to zaraz? Miał być za .... i znowu.
.kto mnie uczył matematyki?!
Smoczyca! **
Nie zdążyłam odpisać chłopakowi na wiadomość ponieważ moja mama wróciła.
Zaraz zaraz! Czy ja ją nazwałam właśnie w głowie mamą?!
M: On zaraz tutaj będzie. Utknął w korku.
I tak oto to zaraz przerodziło się w prawie 40 minut.  W tym czasie kobieta opowiedziała mi o swoim życiu a ja o swoim. Na szczęście w końcu drzwi się odtworzyły i do środka wszedł Hemmings.
Był ubrany na luzie.
E: Przepraszam na chwilę. - Wstałam z miejsca i podeszłam do chłopaka. Przytuliliśmy się a potem stanęłam w miejscu i nie mogłam się ruszyć. Skostniałam, serio.
Moja matka właśnie przytulała się do Luka.
Patrzyłam na nich zdziwiona a późniejsze słowa matki odbijały się echem w moich uszach.
M: Poszło łatwiej niż myślałam. Luke, to twoja siostra Emma, Emma to twój brat Luke -...że co?!...:o

&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&

Zawiodłam was po raz kolejny. Ale to naprawdę nie moja wina tylko tej zasranej nauki. Mam warunek że jeżeli bd miała pasek, to moje marzenia się spełnią.  Zastanawiam się nas zawieszeniem blogów. Ogólnie konta. Czuje że was zawodzę.
Piszcie szczerze co o tym myślicie.
Każdy komentarz mile widziany. Motywuje, na prawdę więc proszę was nawet o to głupie  słowo "fajny"
To wiele znaczy.
*nazwa ulicy wymyślona przeze mnie. Nie ma takiej (chyba)
**tak nazywamy moją nauczycielkę z matmy która kompletnie nie umie tłumaczyć :)
Ps. Rozdział nie sprawdzony

3 komentarze: