środa, 18 marca 2015

Chapter 7

Chłopak szedł w moją stronę w międzyczasie zdejmując mikrofon. Lola zaczęła piszczeć jak głupia a gdy on był już już praktycznie na wyciągnięcie mojej ręki...
przeszedł obok mnie obojętnie i oddał gościowi od sprzętu nadźwiękowego, to co przed chwilą trzymał w ręce mówiąc że przestał działać.
Christian (bo tak właśnie miał na imię ten facet), dał mu nowy  wtedy Harry się odwrócił.
Nasze oczy spotkały się na nowo, ale to on pierwszy odwrócił głowę i poszedł z powrotem na scenę.
Ani "cześć", ani "spierdalaj"...
Kto go wychował?
Dobra, pamiętam co mi obiecał ale mógł chociaż się uśmiechnąć!
Przez chwilę myślałam że on idzie do mnie. Że chce mnie przytulić. Że...nieważne. Zachował się chamsko. Uh a na dodatek do dzisiaj nie dostałam mojej nowej lustrzanki. On dotrzymuje chyba tylko tych obietnic, które chce dotrzymywać.
Lola popatrzyła się na mnie ze współczuciem a ja tylko wzruszyłam ramionami, odwróciłam się na pięcie i wyszłam czując na sobie zdezorientowany wzrok przyjaciółki i potem jak się okazało, Harrego.
Gdy jestem na zewnątrz opieram się o ścianę budynku i zaczynam płakać. Jestem strasznie emocjonalna i czasem mam już tego dosyć.
Ale łzy nie są oznaką słabości.
Są oznaką że nasze serce jeszcze nie wyschło.
Moje musi być chyba bardzo nawodnione w takim razie.
Dlaczego on mnie tak potraktował? Czy jestem aż tak niewidzialna?
Czy on kłamał tam w samochodzie?
Kłamał że nigdy o mnie nie zapomni?
Z jednym miał jednak rację. Londyn jest mały. Każdy może wpaść na każdego...

***Harry***

Spieprzyłem sprawę. Mogłem tam nie iść. Mogłem zrobić to po występie. Ale nie, duma Harrego na to nie pozwoli. Musiałem iść wtedy.
Nie zapomnę tych jasnych iskierek, które migotały w jej oczach kiedy byłem tak blisko jej.
Tak blisko a jednak tak daleko.
Chciałem ją przytulić, wtopić się w jej czekoladowe włosy i takie były moje zamiary od samego początku, ale tuż przed nią, zdałem sobie sprawę jakie może mieć to konsekwencje.
Ominąłem ją szerokim łukiem i oddałem "nie działający" mikrofon mężczyźnie. 
W zamian otrzymałem nowy i wszedłem z powrotem do chłopaków. Wtedy zauważyłem ból i rozczarowanie, które migotały w jej brązowych oczach. Dziewczyna odwróciła się na pięcie i wyszła z budynku ani razu nie odwracając się w moim kierunku.
Spieprzyłem sprawę na tej dyskotece. Mogłem jej nie odwozić. Mogłem się z nią później nie spotykać w parku, mogłem zapanować nad swoimi uczuciami. Ale musiałem robić wszystko to czego zabraniali mi inni.
I to nie tak że oni są zawistni.
Po ostatniej aferze w naszym gronie, dostałem zakaz spotykania się z kimkolwiek.
Na moje szczęście nie wyszło to w świat dzienny ale gdyby nie to że Niall chciał się zabawić i zamówił "sobie" do domu dwie prostytutki z czego jedna potem wylądowała u mnie w łóżku, nie byłoby sprawy.
Było minęło, ale czego teraz mam zapomnieć o dziewczynie, która podbiła moje serce?
Czego za błędy z przeszłości muszę płacić teraźniejszością? Prawda jest taka że myślę o Emmie przez cały czas. O jej pięknych oczach, lśniących włosach, promiennym uśmiechu a nawet cholernym pieprzyku, który ma na dłoniach.
Czemu jestem takim egoistą?
Po skończonym występie, nie zwracając uwagi na strój wybiegłem za dziewczyną na pole.
Nie mogła daleko pójść, jednak przy głównym wejściu jej nie było.
Pomyślałem, że będzie koło wyjścia awaryjnego i w sumie się nie myliłem. Usłyszałem cichy szloch dobiegający z miejsca kilkadziesiąt metrów ode mnie.
H: Emma, to ja Harry. Możemy pogadać? - Brak odpowiedzi, jednak płacz nagle ustał, jakby dziewczyna zatrzymała powietrze i usłyszałem tupot nóg. Ucieka.Rzuciłem się za nią, jednak w tych rurkach nie mogłem za szybko biec. Były na mnie ciut przyciasne i w każdej chwili mógł puścić szew. Zatrzymałem się w chwili gdy przede mną wyrosła trzymetrowa siatka.
Dziewczyna stałą zaraz przy siatce i zastanawiała się co ma zrobić.
H: Emmo, proszę, możemy pogadać? Muszę ci coś wyjaśnić.
E: Twoje wyjaśnienia są gówno warte. Pokazałeś, że jestem dla ciebie tylko zwykłą dziewczynką z ulicy, która potrzebuje pomocy. Ale wiesz co? Wszystko zrozumiałam. Jesteś popieprzonym dupkiem Styles i współczuję tej, która za ciebie wyjdzie i będzie miała z tobą dziecko! - Nie, nie nie! To nie tak! Jezu, jak ona mogła sobie to pomyśleć?
E: A wiesz co jest najgorsze? Że nie skojarzyłam sobie faktów od samego początku. U ciebie w domu byłeś dla mnie chamski, potem myślałam, że się zmieniłeś ale nie. Żegnaj Harry - Dziewczyna weszła na murek a potem zaczęła wspinać się po siatce dopóki nie znalazła się po drugiej stronie. W dzieciństwie musiała dużo ćwiczyć.
Mój umysł z całych sił próbował ją zatrzymać, natomiast moje ciało nie mogło się ruszyć z miejsca. Nie sądziłem, że ma o mnie takie zdanie. Myślałem, że...że mam ją owiniętą wokół palca. Że jeżeli przyjdę prosić o wybaczenie czy coś, rzuci mi się w ramiona. Emma nie jest łatwa. A ja włożę wszystkie swoje możliwości, żeby ją zdobyć, bo cholera, żadna dziewczyna przed nią nie zaimponowała mi tak bardzo i ani żadna dziewczyna nie potrafi mnie doprowadzić do takiego stanu do jakiego doprowadza mnie właśnie ta dziewczyna...

***Emma***

Właściwie nie wiem dlaczego tak zareagowałam. Uciekłam przed nim i nie chcę z nim rozmawiać ale dlaczego?Zrobiłam tak, jak często mi się zdarzało to w Polsce.
W szkole często mi dokuczano z tego względu, że dobrze się uczę. W gimnazjum nawet chłopcy się na mnie wyżywali i dlatego uciekałam przed nimi. Często musiałam przeskakiwać płoty czy coś tego typu.
Ale powinnam dać Harremu pięć minut. Powinnam z nim porozmawiać. Zamiast tego wsiadłam z pierwszą lepszą taksówkę i pojechałam do domu.
Na miejscu postanowiłam zadzwonić do rodziców. Włączyłam laptopa i wybrałam ikonkę Skype'a.Niestety nie byli dostępni. Włączyłam sobie jakiś pierwszy lepszy film i zasnęłam.
***Trzy dni później***
Czuję się już znośnie. Choroba wysączyła ze mnie wszystkie siły, ale żyję. W ciągu ostatnich 74 godzin nie zdarzyło się nic ciekawego, o czym mogłabym tu opowiedzieć. Dziś mam poznać "kolegę" Loli. Poznała go na przesłuchaniu i cały czas o nim papla. Przez cały dzień słyszę tylko "Och, jaki on jest przystojny!" albo "Na pewno go znasz!", jednak dziewczyna nie chce zdradzić mi jego imienia i nazwiska.
Włączyłam telefon i widniała tam ikonka wiadomości. Kto mógł napisać? Lola jest w pracy, a ja się z nikim innym nie kontaktuję. Kliknęłam na znaczek i czekałam aż mój grat wyświetli ją.
Idiota: Masz jakieś plany na dziś? /Hazz -  Nie, nie i jeszcze raz nie! Muszę zmienić mój numer!
Biłam się z myślami czy mu odpisać, czy też nie.W środku cieszyłam się jak dziecko, jednak karciłam się za to w myślach. Nie mogę się z nim spotkać.
Emma:
Cały dzisiejszy dzień mam zajęty - Skłamałam jak zwykle.
Idiota: Wiem, że kłamiesz.
Emma:Niby skąd?
Idiota: 
Mam swojego informatora - "Oj Lola tak nie wolno" Pomyślałam tylko o niej. Kto inny wie co robię przez cały dzień?
Emma:                                                                                                                                                     Nie mam czasu na wydurnianie się. Napisz konkrety.
Idiota:  Będę za kilka minut. - Że co? Co on chce?
Nie zważając na moje "Za i przeciw", przebrałam się z piżam w których chodziłam przez cały dzień. ie zrobiłam makijażu, stawiając na naturalność, bo po co prezentować się jako laleczka Barbie w swoim własnym mieszkaniu? Gdy skończyłam chłopaka jeszcze nie było więc sprawdziłam pocztę. Jeden nowy e-mail. Kolejny od osoby, której nienawidzę. Jedyny który odtworzyłam. Jedyny, który przeczytałam.

"Kochana Emmo!

Wiem że mnie nienawidzisz i masz do tego prawo. Jednak chciałabym żebyś poznała prawdę. Całą prawdę a nie tylko część historii. Urodziłaś się tutaj, w Australii. Twój ojciec gdy tylko się o tym dowiedział, kazał mi się wynosić z jego domu. Zaczął mnie bić, bałam się o nasze zdrowie a nawet życie. Wyjechałam z tobą do Polski i tutaj też przygarnęła cię moja przyjaciółka z wymiany. Dokładnie twoja mama. Wiem, że nie zasługuję, na ten tytuł dlatego nie proszę żebyś mnie tak nazywała. Chciałabym się z tobą spotkać. Wiem, że mieszkasz w Londynie. Mój syn - twój przyrodni brat - obecnie tam przebywa i chciałam wybrać się do niego w odwiedziny. Wiem, że może to ciebie nie interesować, ale masz trójkę braci. Tak bardzo chciałabym być teraz przy tobie i Cię wspierać, ale wiem, że nie mogę zastąpić ci mamy. Nigdy nie byłabym taką dobrą jak ona jest i wiem o tym. Nie proszę o wiele. Chcę się tylko spotkać i Cię zobaczyć. Odpisz, czekam na twoją wiadomość. 
Kocham Cię
Liz :( "

Ona chce się ze mną spotkać. Moja matka...nie wierzę, ale dlaczego? - No i nie mogłam dalej myśleć ponieważ przerwał mi dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich i przekręciłam gałkę, ukazując przede mną bruneta z pudełkiem w ręku.
H: Cześć, dziękuję, że chciałaś...że mnie wpuściłaś.
E: Och, spokojnie. To nic wielkiego.
H: Może dla ciebie nie, ale dla mnie tak. Przepraszam za ostatnie. Nawet nie wiesz jak bardzo...
E: Jak bardzo tego żałujesz? Spokojnie, przyzwyczaiłam się, że każdy mnie rani.
H: To nie miało być tak, uwierz mi.
E: A jak?
H: Ja...ja naprawdę chciałem do ciebie podejść. Tylko...stchórzyłem. Nawet nie wiesz jak przez te kilkanaście dni się za tobą stęskniłem. Moje myśli krążyły tylko wokół ciebie.
E: Harry, nie musisz mnie oszukiwać. Wiem, że nie jestem dla ciebie odpowiednia. Skończmy ten temat.
H: Nie kłamię, przysięgam. Co mam zrobić, żebyś mi uwierzyła?
E: Postaraj się o mnie Harry. Spraw żeby, mogla na nowo tobie zaufać.
H: Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - No i wtedy rozpoczęliśmy naszą własną wersję bajki o "Kopciuszku". Harry wpił się lekko w moje usta. Na początku się zdziwiłam, lecz odwzajemniłam gest. Nigdy bym się nie spodziewała że mój pierwszy pocałunek będzie właśnie z nim. Z gwiazdą, z księciem z mojej własnej bajki na dobranoc, ale jednocześnie zwykłym, czułym chłopakiem.
==============================================================================
TaBum! hahaha
Rozdział mi nie wyszedł, znaczy mi się nie podoba. Nie wiem jak wam.
Jeju!! Czy już wam wspominałam jak bardzo was kocham? Tak? To robię to jeszcze raz!
5 KOMENTARZY! Dziękuję <3
Ps. Rozdział nie sprawdzony.

Komentujcie :D To wy macie wpływ na to, kiedy pojawi się następny rozdział, bo to wy mnie motywujecie :D Dziękuję <3

Podnoszę poprzeczkę.


 Następny rozdział = 4 komentarze :*

poniedziałek, 16 marca 2015

Chapter 6

Koncert był świetny! Biorąc pod uwagę że potem poszłam z chłopakami do restauracji i rozmawialiśmy około 2 godzin. Ten dzień mogę zaliczyć do najlepiej spędzonych dni w całym moim życiu.
A to wszystko dzięki Harry'emu. No a co do niego, tak jak powiedział tak też zrobił.
Nie odezwał się do mnie od czasu naszej ostatniej rozmowy, a ja niestety nie wiem dlaczego ale cały czas o nim myślę.
Przejdzie mi, zapomnę o nim i znowu będzie tak jak wcześniej.
Poza tym nie czuję się zbyt dobrze.
Chyba złapałam grypę. Mam strasznie wysoką gorączkę, głowa boli mnie niemiłosiernie, z resztą jak każda inna część ciała i nie mam co robić.
Gdy przychodzi Lola i przynosi nam laptopa, puszczam film, który nigdy nie chodził mi po głowie.
Gdy słychać pierwsze nuty piosenki 1D, Lola aż podskakuje w miejscu i zaczyna piszczeć jak głupia.
L: Boże kochanie, z tobą to chyba naprawdę wszystko jest źle. Gdybym ja to kiedyś włączyła, z pewnością wyrwałabyś mi laptopa i włączyła coś "ciekawszego"
E: Po prostu chcę pooglądać ten film. Chcę...nieważne - przecież jej nie powiem że chcę zobaczyć twarz Harrego przez dłuższy czas niż jest ona pokazana w teledyskach.
Uznałaby mnie za wariatkę. Choć w sumie rozmyślanie o kimś kto jest dla nas nieosiągalny a jednocześnie pociąga nas wewnętrznie jest czymś dziwnym.
I nie! Nie zakochałam się w nim! Broń Boże! Lola pacnęła mnie lekko w ramie i włączyła film.
Półtorej godziny potem dosłownie płakałam ze śmiechu. Jak oni mogą być takimi debilami? Oczywiście w pozytywnym sensie. Może nie byłam ich fanką, ba nienawidziłam ich troszkę, to chyba teraz zmienię zdanie.
L: Och kochanie, aż tak wzruszył cię los tej piątki przystojniaków z UK?
E: Pfyy, nie widzisz że robią z siebie idiotów przed kamerami? - chciałam troszkę podpuścić przyjaciółkę, więc robiłam to co umiem najlepiej. Kłamałam.
L: Idiotów? Ty sobie kpisz?! - powiedziała już troszkę wkurzona dziewczyna - Najpierw mówisz jaki to Harry jest przystojny i w kółko o nich nawijasz a teraz ich od idiotów wyzywasz?!
Ups...to nie tak jak myślicie. Kilka razy może coś o nim nabąknęłam...no dobra kilkadziesiąt! Ale to NIC nie znaczy.
E: Przecież żartuję! - Odpowiedziałam troszkę głośniej jak ona i zaczęłam się śmiać.
L: Idiotka - brunetka rzuciła się na mnie i zaczęła mnie łaskotać.
E: Ale żeby nie było, nic prócz podziwu do nich nie czuję!
L: Yhym, dobrze powiedzmy że ci wierzę - puściła do mnie oczko i wróciła to poprzedniej czynności.
Z tego względu, że jestem chora, moja przyjaciółka miała dużą przewagę, więc jedyną moją nadzieją było zrzucenie jej z łóżka. Przechyliłam się, lecz Lola wyczuła mój podstęp i chwyciła się brzegu łóżka, przy okazji spychając mnie nogą. Wylądowałam z małym hukiem na podłodze skomląc z bólu, lecz szybko się podniosłam i poszłam do kuchni. Brunetka umierała ze śmiechu na łóżku nie wiedząc co ją za chwile spotka.
Spokojnie, nie jestem psychopatka, nie zabiję jej nożem. Uśmiechnęłam się sama do siebie kuśtykając do pomieszczenia, wyjęłam kubek i nalałam do niego zimnej wody. Lola nadal zwijała się na łóżku ze śmiechu, dlatego nie mogła mnie zauważyć. Podeszłam do niej od tyłu (wiem, że od tyłu to nie po Bożemu, ale ciul hahahha) i wylałam na nią zimną ciecz. Automatycznie Lola wstała z kanapy pod wpływem szoku a ja zaczęłam uciekać i zamknęłam się z pokoju na klucz.
L: Przysięgam Emmo Victorio Wesley, że jeżeli nie odtworzysz tych drzwi natychmiast i mnie nie przeprosisz za to, że zmoczyłaś moją ulubioną bluzkę, zamszę się dwa razy gorzej.
E: Grozisz mi? - zaśmiałam się za drzwi
L: Owszem! Ugh! Zaraz spóźnię się do pracy, dziś mój pierwszy dzień. Kufa! Masz szczęście młoda, ale jak wrócę to ci się dostanie! - Słyszałam jak dziewczyna odeszła drzwi i je lekko uchyliłam.
E: Pomóc ci?! - Stanęłam za nią i krzyknęłam jej do ucha. Lola podskoczyła i odwróciła się w moim kierunku.
L: Ty mała żmijo! Pożałujesz tego - zaczęła się śmiać a ja dołączyłam do niej.
E: Idź już lepiej bo się spóźnisz. Będę czekać na twoją "zemstę" - wyszczerzyłam swoje biała zęby - Jak będziesz wracać kup chipsy i coś do picia - krzyknęłam za dziewczyną która szła do łazienki przeprać się z tych swoich mokrych ciuchów i pomalować się - Aha i kup mi zieloną herbatę - tym razem posłałam jej ciepły uśmiech i zamknęłam drzwi od łazienki.
Gdy dziewczyna już wyszła, ubrałam się ciepło i poszłam z Korą na spacer. W końcu ktoś musi z nią wychodzić.
Na dworze jest ciepło, ale dla kogoś kto ma 39 stopni gorączki to nie jest za fajnie. I tak pewnie daleko nie pójdę, tylko pochodzę tutaj po ulicach i może wstąpię do sklepu, żeby kupić sobie jakieś tabletki przeciw bólowe.

***Dzień przesłuchań***

Jestem idiotką. Przeziębiłam się jeszcze bardziej. Wtedy na spacerze złapał mnie deszcz i wróciłam do domu cała mokra. Teraz leżę w łóżku z zapaleniem płuc i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Lola od kilku dni usługuje mi w takich czynnościach jak wychodzenie z psem czy robienie herbaty.
Nawet mi się to podoba, no ale jak ja pójdę z brunetką na przesłuchanie?
Wyglądam jak trup.
L: Nie ma mowy! Nigdzie się nie ruszasz z domu! - krzyknęła na mnie któryś już raz z rzędu dziewczyna.
E: Nie zabronisz mi. Jeżeli chcę to pójdę tam z tobą - odpowiedziałąm twardo i zaczęłam nakładać maskarę na rzęsy. Pasowałoby wyglądać tam jak człowieka nie jak worek kartofli.
L: I co ja mam z tobą zrobić dziewczyno? Lubisz mnie wkurzać! Ale jeżeli tak bardzo chcesz to okej! Nie mogę ci zabronić - uśmiechnęłam się triumfalnie - Ale pamiętaj jedno. Kocham Cię jak siostrę i jeżeli wylądujesz w szpitalu, to będzie to tylko i wyłącznie moja cholerna wina. A teraz ruchy ruchy! Za godzinkę musimy być na miejscu - Zaśmiałyśmy się i szykowałyśmy się dalej aż w końcu pod nasz dom podjechała zamówiona wcześniej taksówka. Wsiadłyśmy do niej i pojechałyśmy spełniać marzenia Loli.

***Na miejscu***

L: To są jakieś jaja! A jak mi się nie uda? Oni są sto razy lepsi ode mnie! - Brunetka panikuje od kilku minut, mocno mnie ściskając w pasie.Tym samym mam uczucie, że zaraz mnie udusi.
E: Loluś, będzie dobrze kochanie. Dla mnie ty jesteś najlepsza. Przejdziesz dalej, zobaczysz - Uśmiechnęłam się do przyjaciółki, tym samym dodając jej otuchy i właśnie wtedy jej numerek był wywołany.
L: Trzymaj za mnie kciuki - Uścisnęłam ją jeszcze raz i patrzyłam jak idzie śpiewać przed jurorami i publicznością. Zaczęłam wsłuchiwać się w słowa piosenki.

"You know the bed feels warmer
Sleeping here alone
You know I dream in color
And do the things I want

You think you've got the best of me
Think you've had the last laugh
Bet you think that everything good is gone
Think you left me broken down
Think that I'd come running back
Baby you don't know me
'Cause you're dead wrong

What doesn't kill you makes you stronger
Stand a little taller
Doesn't mean I'm lonely when I'm alone
What doesn't kill you makes you fighter
Footsteps even lighter
Doesn't mean I'm over 'cause you're gone.

What doesn't kill you makes you stronger, stronger
Just me, myself and I
What doesn't kill you makes you stronger
Stand a little taller
Doesn't mean I'm lonely when I'm alone

You heard that I was starting over with someone new
They told you I was moving on over you
You didn't think that I'd come back
I'd come back swinging
You try to break me but you see

What doesn't kill you makes you stronger
Stand a little taller
Doesn't mean I'm lonely when I'm alone
What doesn't kill you makes you fighter
Footsteps even lighter
Doesn't mean I'm over 'cause you're gone.

What doesn't kill you makes you stronger, stronger
Just me, myself and I
What doesn't kill you makes you stronger
Stand a little taller
Doesn't mean I'm lonely when I'm alone

Thanks to you I got a new thing started
Thanks to you I'm not the broken hearted
Thanks to you I'm finally thinking about me
You know in the end the day I left was just my beginning
In the end...

What doesn't kill you makes you stronger
Stand a little taller
Doesn't mean I'm lonely when I'm alone
What doesn't kill you makes you fighter
Footsteps even lighter
Doesn't mean I'm over 'cause you're gone.

What doesn't kill you makes you stronger, stronger
Just me, myself and I
What doesn't kill you makes you stronger
Stand a little taller
Doesn't mean I'm lonely when I'm alone

What doesn't kill you makes you stronger, stronger
Just me, myself and I
What doesn't kill you makes you stronger
Stand a little taller
Doesn't mean I'm lonely when I'm alone
I'm alone..." *

Była to jedna z moich ulubionych piosenek. Lola wyśpiewała ostatnią linijkę tekstu i odwróciła głowę do mnie.
Posłałam jej uspokajający uśmiech i czekałam na werdykt jurorów.
Pierwszy odezwał się Simon.
S: Zaśpiewałaś bardzo trudną piosenkę i muszę przyznać że wyszła ci bez większych błędów. Owszem, miałaś jakieś tam niedociągnięcia ale po twoich umiejętnościach widzę, że szybko to nadrobisz.
Kolejni mieli podobne zdanie a gdy nadszedł czas na werdykt, od każdego otrzymała "TAK"
Wybiegła ze sceny jak opętana i dosłownie wskoczyła na mnie. Przytuliłam ją mocno i zaczęłam jej mówić że miałam rację itp.
Cieszyłam się z jej szczęścia razem z nią. Teraz miała być przerwa podczas której wystąpią chłopaki z 5SOS niestety głos Simona psuje moje oczekiwania.
S: Muszę z przykrością poinformować, że chłopcy którzy mieli dziś wystąpić, wylecieli do Ameryki. Zamiast nich wystąpią moi wychowankowie którzy w 2010 roku nie wygrali lecz teraz są na pierwszych miejscach bilbordów. Prze państwem One Direction!
Odtworzyłam szeroko usta patrzyłam jak piątka chłopaków wchodzi na scenę i zaczynają śpiewać.
Lola skacze w miejscu i śpiewa razem z nimi od czasu do czasu piszcząc.
W sumie zaczynam w końcu robić to co ona (pomijam piszczenie) i wtedy on mnie zauważa. Jego zielone tęczówki wpatrują się we mnie jakby nie mogły uwierzyć że to naprawdę ja.
Posyłam mu delikatny uśmiech a on zaczyna iść w moim kierunku.
Śpiewając przy tym słowa do "Strong"

----------******------****-------*****-------*******-------******-----*****------******--------**

Jej! Dziękuję wam za te komentarze w poprzednim rozdziale!!! To naprawdę wiele dla mnie znaczy, dlatego postanowiłam zrobić wam niespodziankę i napisać nowy rozdział.
Mam nadzieję że wam się podobał i zostawcie po sobie komentarz. To naprawdę tak niewiele z waszej strony a dla mnie znaczy dużo dużo więcej niż się wam wydaje.
Kocham was i do następnego.

* "Stronger" - Kelly Clarkson

3 komentarze = Następny rozdział

(daliście radę ostatnio, to dacie radę teraz :*) 

 

 

czwartek, 12 marca 2015

Chapter 5

Zastanawiałam się kto do mnie napisał.
Przecież nikt prócz Loli i rodziców nie ma mojego nowego numeru.
Na myśl przyszła mi jedna osoba. Mianowicie Harry ale on...skąd on ma mój numer?
Ja mu go nie dawałam, po drugie to troszkę by było dziwne że taka wielka gwiazda piszę do takiej szarej, bez wartościowej myszki jak ja a po trzecie on mnie nawet nie polubił - tak mi się wydawało po jego głosie.
Afera z pojawieniem się "nieznanej" dziewczyny obok Harrego wywołała niemały skandal, ale na szczęście nikt mnie nie rozpoznał, no oprócz mojej przyjaciółki rzecz jasna.
Zaczęła mnie wypytywać co i jak, no bo przecież jest ich wielką, zagorzałą fanką.
No i oczywiście miała do mnie pretensje że nie wzięłam jej autografu.
Ale jakoś udało mi się ją przekonać, że jeszcze nie raz ona ich zobaczy na żywo.
No i takim właśnie momentem może być jej przesłuchanie do programu.
W prawdzie jeszcze zostało półtora tygodnia ale to szybko zleci.
A wracając do sms, strasznie mnie ciekawi kto to taki, chodź mam już osobę którą o to podejrzewam.
Podjęłam więc decyzję że przyjdę w umówione miejsce i odpisałam temu ktosiowi.

"To będę, o ile są tam jakieś dobre lody Exx"

Po chwili mój telefon zabrzęczał i na wyświetlaczu pojawiła się jedna wiadomość.

"Do zobaczenia" 

To naprawdę się wysilił pisząc te dwa słowa.
Nic już nie opisując spojrzałam na zegarek i zobaczyłam że jest 12:20
Za dużo czasu to ja nie mam.
Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej moje ulubione legginsy.
Do tego założyłam białą bokserkę i czarny sweter sięgający lekko poniżej pośladków.
Moja przyjaciółka poszła do sklepu i zostawiła mi karteczkę, że nie wie kiedy wróci.
Jeden problem z głowy. Przynajmniej nie będę musiała jej się tłumaczyć dokąd poszłam - jak na razie.
Na koniec zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa.
Ze stołu wzięłam swój telefon i schowałam go do torebki.
Potem tylko wzięłam psa na smycz i mogłam spokojnie wyjść z domu.
Na szczęście nauczyli go chodzenia na niej i nie musiałam go ani brać na ręce ani za sobą ciągnąć.
Lola, gdy tylko go zobaczyła, zaczęła go ściskać i przytulać tak, że zastanawiałam się czy ten pies zaraz nie zostanie uduszony.
Ale jak widać, nadal żyje.
Zaśmiałam się sama do siebie na to wspomnienie i troszkę zwolniłam kroku.
Miałam ponad 20 minut wolnego czasu a już prawie byłam na miejscu. Kora dzielnie dotrzymywała mi kroku od czasu do czasu zatrzymując się na siku.
Gdy byłam już w umówionym miejscu, usiadłam na ławce i położyłam psa obok siebie.
Wdzięczny za to, że może chwilę odpocząć wtulił się w moją nogę i zasnął.
Na moje nieszczęście, znowu zapomniałam wziąć słuchawek, więc strasznie nudziłam się przez ten czas który mi został.
Kilka minut po 13 wysłałam sms'a do nieznanego numeru o treści że wracam zaraz do domu i wstałam z ławki.
Poszłam w stronę centralnej części parku i wtedy zauważyłam przystojnego blondyna, trzymającego w ręce bukiet czerwonych róż, jednak gdy przeszłam koło niego okazało się że to jednak nie ten osobnik. Nawet się na mnie nie popatrzył.
Tak więc szłam dalej ścieżkami parku aż w końcu doszłam do miejsca gdzie można puszczać psy luzem.
Odpięłam smycz od obroży szczeniaka i poszłam za nim.
Kora jest szybsza niż myślałam i już po chwili tracę ją z oczu.
Park jest duży a dookoła chodzi pełno ludzi ze swoimi czworonogami.
W końcu, gdy ją zauważam, jakiś facet podnosi mojego malucha i sprawdza obrożę.
Nie myśląc biegnę w jego kierunku.
Gdy się odwraca, zamieram.
Harry Styles we własnej osobie, proszę państwa.
H: To twój? - przerywa ciszę i podchodzi do mnie.
E: Eeee...no tak. Dzięki - wzięłam Korę od chłopaka i zapięłam jej obrożę.
Dopiero teraz zlustrowałam go wzrokiem.
Miał na sobie koszulę i granatową  bluzę, jego czarne rurki były dopasowane do jego długich nóg a całość dopełniała czapka.
Wyglądał seksownie.
Ba, nawet bardzo.
E: Zgaduję, że to ty do mnie pisałeś. Skąd masz mój numer?
H: Nie było trudno go zdobyć. Wiesz, wtedy kiedy spałaś u nas pożyczyłem na chwilę twój telefon.
E: Jak śmiałeś! Mam tam prywatne rzeczy!
H: Wiem, widziałem te twoje nagie, seksowne zdjęcia - Chłopak zaśmiał się a na odpowiedź dostał z łokcia lekko w brzuch.
H: No dobra dobra, żartuje. Wyjąłem twoją kartę i spisałem numer gdy spałaś.
E: Dlaczego chciałeś się właściwie ze mną spotkać? Bo chyba nie przytargałby tu swojego tyłka, gdyby chodziło o zwykle błahostki - zaśmiałam się a zaraz potem dołączył do mnie chłopak. 
H: No nie. Musimy porozmawiać o czymś poważniejszym.
Pamiętasz dzień imprezy?
E: Yhym, do momentu w którym straciłam przytomność.
H: No właśnie.  Zrobiono nam wtedy kilka zdjęć, które już pewnie widziałaś.  Na szczęście nie widać Cię tam za dobrze. Media nie zaprzestały jednak szukać "tajemniczej dziewczyny, z którą Styles spędził noc".
Gdyby im się udało jednak wyczaić kim jesteś...
E: Ta, wiem o co chodzi - przerwałam chłopakowi - dlatego chyba nie powinniśmy się już więcej widywać.  Tak samo twierdzą twoi kumple z zespołu.
H: Nie wykluczone, że już zrobili nam zdjęcia. Nie zdziw się, jeżeli jutro będą one na pierwszych stronach gazet, zarówno w twoim kraju jak i tutaj. Proponuję wyjaśnić sprawę jak najszybciej.
E: Co masz na myśli? Nie będę udawała twojej dziewczyny jeżeli o to ci chodzi.
H: Nie, po prostu zgłosisz się ze mną na wywiad do jakiejś tam stacji i wyjaśnimy że jesteś moją kuzynką czy coś na ten deseń.
E: Żartujesz sobie ze mnie? Niewiedzę występować publicznie!
H: Trudno, raz będziesz musiała - Przewróciłam oczami i Harry zaprowadził nas do budki z lodami.

~~Dwa dni później~~

Huh, Emma ogarnij się.
To tylko jeden wywiad. Nic więcej.
Wejdziesz tam, odpowiesz na pytania i zakończysz raz na zawsze znajomość z zielonookim.
....A może ja wcale nie chcę?
Po spotkaniu w parku wymieniliśmy ze sobą kilkadziesiąt sms'ów.
Może za krótko się znamy żebym mogła stwierdzić takie wnioski, ale wydaje mi się że nie jest zarozumiałym gburem, któremu zależy tylko na własnym tyłku, sławie i pieniądzach.
Harry nie jest chłopakiem, który jest opisywany w gazetach. Jest to zupełnie inny człowiek.
Choć wiem, że nie powinno się oceniać ludzi po okładce, tak właśnie zrobiłam w jego przypadku.
I może nie znam go zbyt długo ale wydaje się być porządnym facetem.
G: Droga panno, wchodzisz za 5 sekund - Gerry przywrócił mnie do rzeczywistości i posłał mi uspokajający uśmiech.
Był mężczyzną około 50 i pracował tu na stanowisku kontrolera czy jakimś takim.
Skinęłam mu w podziękowaniu głową i wyszłam na dużą scenę, gdzie siedział już Harry razem z prowadzącą.
Usiadłam koło chłopaka.
P: Masz na imię Emma tak?
Przytaknęłam głową i poprawiłam swoją skórzaną kurtkę.
P: Kim dla ciebie jest Harry? Pewnie fanki na całym świecie zastanawiają się czy coś między wami iskrzy.
E: Harry jest dla mnie...huh sama właściwie nie wiem. Jest to kolejna gwiazda którą spotykam na swojej drodze. Prowadzę bloga z przyjaciółką i przeprowadzamy wywiady z różnymi popularnymi osobami.
H: Spotkaliśmy się dwa razy i dostarczyłem Emmie potrzebnych jej informacji. Na tym nasze wspólne drogi, które w pewnym momencie się skrzyżowały, rozchodzą się.
Chcieliśmy wszystko wyjaśnić, żeby obyło się bez żadnych nieporozumień.
P: Rozumiem, jednak większość internautów zaczęła już łączyć was w parę. Myślicie że moglibyście być razem?
H: Wątpię. Emma nie jest w moim typie.
E: Poza tym mam chłopaka, którego bardzo kocham. Harry to zdecydowanie nie są moje progi.
Kobieta zadawała nam jeszcze kilka pytań, ale to Hazz odpowiadał.
Ja całkowicie wyłączyłam się z otaczającego mnie świata. Nie wiem czemu, ale zabolało mnie, gdy chłopak powiedział, że nie jestem w jego typie.
Chociaż w sumie, co mnie to obchodzi? On jest gwiazdą, która bez wątpienia może mieć każdą dziewczynę, ma trasy koncertowe, a ja? Ja jestem cichą dziewczyną z Polski, która za niedługo zaczyna szkołę. Gdyby nawet coś między nami zaiskrzyło, nie miało by prawa długo przetrwać. Związek na odległość to nie jest coś dla mnie.

P: Dziękuję wam bardzo za wywiad. Ach! Zapomniałabym - kobieta wstała z kanapy i podeszła do nas - Mam pytanie od polskich fanów. Wiem, że ty Emmo przyjechałaś właśnie z tamtąd. Pytają się kiedy 1D w końcu zagości w ich kraju. Jest to w ogóle realne?
H: To nie zależy od nas, ale od naszych managerów. My również dziękujemy i mamy nadzieję, że obejdzie się bez żadnych problemów zarówno w moim życiu jak w jej. Do zobaczenia Pam.
Wyszłam za chłopakiem z sali i zaczęliśmy podążać w stronę auta.
Przyjechałam tu z nim, więc jestem zdana na jego dobroduszność.
Na szczęście chłopak zawiózł mnie pod dom, ale zanim wysiadłam, złapał mnie za nadgarstek i odwrócił mnie w swoją stronę.
H: Emma, może jeszcze kiedyś się spotkamy. Londyn jest mały, a ludzie często na siebie wpadają. To co powiedziałem tam nie jest prawdą. Jesteś w moim typie, cholera, bardzo mi się podobasz, ale obydwoje wiemy, że to nie wypali. Nasze światy są ze sobą sprzeczne. Nawet gdybyśmy spróbowali być przyjaciółmi...pojawią się plotki, że jesteśmy razem. To byłoby na pewno dla ciebie trudne, biorąc pod uwagę, że za niedługo zaczynasz szkołę.  Z resztą moi znajomi myślą, że jesteś kolejną dziewczyną, która chce tylko wyłudzić ode mnie kasę. Przepraszam, jeżeli powiedziałem coś, co mogłoby ciebie urazić. Mam tu coś dla ciebie - chłopak wyciągnął z kurtki dwa bilety i mi je podał.
E: Harry, nie mogę tego wziąć...- zaczęłam dukać. Loczek dał mi bilety na koncert 5SOS, który odbędzie się za dwa dni.
H: Możesz, to jest w ramach podziękowania. A co do aparatu, któryś z moich kolegów podrzuci ci go za niedługo. Pamiętaj, zostań silna, taka jak byłaś dotychczas. Nigdy o tobie nie zapomnę, zawsze będziesz jakąś częścią mojej przeszłości. Trzymaj się mała i pamiętaj "Stay Strong" - W moich oczach pojawiły się łzy. Nie wiem, dlaczego tak emocjonalnie zareagowałam na słowa chłopaka.
Harry widząc słoną ciecz, która spływała po moim policzku otarł ją kciukiem i uśmiechnął się do mnie, pokazując swoje dołeczki.
H: Trzymaj się i nie płacz. Jeszcze się spotkamy - puścił do mnie oczko, a ja w duchu się zaśmiałam.
Harry miał wszystkie te cechy, które u chłopaka były rzadko spotykane.
Niewinność, troskliwość, poczucie humoru...Ideał, ale to nie jest bajka o Kopciuszku. Pora wrócić do rzeczywistości. Przytuliłam mocno chłopaka na pożegnanie.
E: Jeszcze raz ci dziękuję za te bilety. Jesteś kochany.
H: Wiem - zaśmiał się na co ja przewróciłam oczami.
E: Ah, ta twoja skromność Haroldzie - zaśmiałam się jeszcze głośniej i wyszłam z auta. Pomachałam brunetowi na pożegnanie i weszłam do domu.
I tak właśnie kończy si moja bajka, która odciągała mnie od rzeczywistości.
Pora do niej wrócić i zabrać się do roboty. Nic nie przyjdzie samo.... Wszystko ma swoją cenę i wartość....

****************************************************************************************************************
Witajcie kochani!
Przede wszystkim chciałam wam życzyć teraz dobrej nocki :D
Rozdział jest dłuższy niż przewidywałam i taki troszkę z dupy wzięty xD ale mam nadzieję, że wam się spodoba.
To że to Harry pisał do Emmy chyba każdy zdążył zgadnąć.                                                               Spodziewaliście się takiego wyznania ze strony chłopaka?
Jak myślicie, co będzie dalej? Nie bójcie się pisać swoich opinii.
JEŻELI PRZECZYTALIŚCIE TO KOMENTUJCIE. DLA WAS TO TAK NIE WIELE< <<BO ILE TO JEST KLIKNĄĆ JEDEN PRZYCISK?
Kocham was i pamiętajcie. Jeżeli chcecie następny rozdział toooo....mały szantażyk z mojej strony :D

3 komentarze = Następny rozdział

(Och jaki oczojebny kolorek xD)


poniedziałek, 9 marca 2015

Chapter 4

Leżałam jak sparaliżowana. Przede mną stał członek najpopularniejszego boysbandu na świecie w ja się zaczęłam zastanawia co robię u niego w domu!
Do niczego chyba nie doszło...prawda?!
Chłopak podszedł do mojego łóżka i szarpnął mnie za ramię. Troszkę zabolało. Odtworzyłam oczy i zobaczyłam jego przepełnione zielenią tęczówki. Swoją drogą są piękne....Emma ogar! O czym ty myślisz?! Przecież ich nie lubisz! - skarciła mnie moja podświadomość. Wtedy jak gdyby jawa się urwała i chłopak odezwał się tym swoim "seksownym", ochrypłym głosem. Jego ton był ostry, co z jego barwą dawało temu wszystkiemu nastrój grozy.
Łuhuhu.....
W prawdzie powiedział tylko krótkie "Wstawaj" i wyszedł z pokoju, nim zdążyłam odpowiedzieć no ale cóż... Posłusznie wstałam i poszłam do łazienki obok, aby się przebrać. Koszulkę, którą miałam na sobie położyłam na koszu na pranie ładnie złożoną i po 5 minutach byłam gotowa. Co jak co, ale ja tu nie chcę dłużej siedzieć. Może jakaś fanka na moim miejscu skakałaby z radości, gdyby spotkała chłopaków, ale nie ja. Ja nie do tej grupy należę. Wolę 5SOS....
H: Ruszaj się szybciej! - chłopak krzyknął gdzieś z pokoju, tym samym wyrywając mnie z rozmyśleń.
E: Już idę - krzyknęłam równie głośno jak on i odtworzyłam drzwi.
Chłopak trzymał w ręku szklankę soku i talerz z kanapką. Wręczył mi to i powiedział żebym się sprężała. Kiwnęłam lekko głową i zaczęłam jeść. Potem chłopak zaczął ciągnąć mnie w stronę schodów. Były....wielkie. W ogóle cały dom był wielki, ale co się dziwić? Przecież tu mieszka 1D. Ich stać na takie luksusy. Na dole zastałam pozostałych członków zespołu. 
Popatrzyli na mnie z pogardą i wrócili do swoich czynności,  czyli jedzenia śniadania.
Wszyscy zachowywali się jak gdybym była jakimś kosmitą który nie zasługuje żeby przebywać w ich domu.
A zasłużyłam?
N: Uważaj na zewnątrz. W prawdzie nie zauważyliśmy tam paparazzi ale bądź czujny. 
Z: Aha no i dzwonił Luke.  Masz ich odebrać z lotniska.
H: Ta, spoko zrozumiałem - Chłopak uśmiechnął się sztucznie do swoich przyjaciół i wyszedł z domu, zostawiając mnie samą, stojąca na środku korytarza.
Czułam że powinnam się odezwać ale nie wiedziałam co powiedzieć.
No bo NIGDY wczesnej nie rozmawiałam z kimś sławnym.
E: Przepraszam że tutaj przyjechałam. Nie chciałam robić wam problemów. Z resztą to wasz kolega mnie tutaj przywiózł.
No to ten - zaczęłam się jąkać - ja już może pójdę...jest tu gdzieś przystanek?
Wszyscy patrzyli na mnie jak na debilkę. W końcu odezwał się blondyn.
Miał o dziwo miły ton głosu.
N: Harry cię odwiezie. Z tego co wiem mieszkasz daleko. No i spokojnie, to nie był żaden problem dla nas...
Z: Ale lepiej by było gdybyś nikomu nie wspominała o naszym spotkaniu i o nim zapomniała. - Dokończył chamsko mulat.
E: Ta okej, ale wiecie co? Jednak się przejdę. On gdzieś pojechał - wskazałam gestem ręki na drzwi - a ja nie mam zbytnio czasu na pogaduszki - starałam się żeby w moim zdaniu zabrzmiała nutka sarkazmu ale też żeby mój głos był "miły''.
Wszyscy chórem odpowiedzieli "Cześć" i wyszłam z domu.Patologia...Nie wiem co inne nastolatki w nich widzą.
Gdy zauważam nazwę ulicy, wpisuję ją sobie w nawigacji w telefonie i wpisuję adres mojego mieszkania.
Oni mieli rację. Do mojego domu jest kilkanaście kilometrów.  Nie mam przy sobie żadnych pieniędzy na autobus albo taksówkę, a pieszo dojdę tam za jakieś 2-3 godziny.
"Och, ironio!"
No nic, nie mam innego wyjścia. Aczkolwiek, jak tylko wejdę do domu, padnę trupem na łóżko i przysięgam, że nawet moja przyjaciółka nie ściągnie mnie z niego.  Tak otóż, wystawił mnie Harry Styles.
***
Idę już może z około godzinki a pogoda jest coraz gorsza. Chmury na horyzoncie nie wróżą nic dobrego a ja nie mam ciepłych ubrań na sobie. Ugh, zadzwoniłabym do Loli, ale ona także nie ma czym tu przyjechać.
Jak już pewnie zauważyliście, moim głównym problemem jest narzekanie na wszystko i bez podstawy. Ale mam też wiele atutów np...no ten...no i jeszcze tamten...jednak nie mam ani jednego.
Jestem kompletnym zerem i...znowu się zaczyna. W samotności za dużo myślę no i za często mi się to zdarza. Gdyby tylko miała numer tego idioty...Ugh
Nagle obok mnie zatrzymało się czerwone lamborghini z przyciemnionymi szybami.
Odtworzyłam szerzej oczy gdy zobaczyłam kto siedzi za kierownicą. To jakiś żart tak?
Jestem w jakimś pieprzonym programie typu "wkręty z górnej półki" a dookoła mnie krążą ukryte kamery?
H: Wsiadaj. Zaraz będzie padać - prychnęłam na jego słowa i zaczęłam iść przed siebie.
H: Nie zachowuj się jak bachor. Wsiadaj, bo zmokniesz.
E: Naprawdę zrobi mi to wielkąąą różnice - specjalnie przeciągnęłam ostatnie słowo żeby go wkurzyć.
H: Do jasnej cholery wsiadaj. Nie będziesz szła na nogach jeszcze 8 km! Poza tym musisz mi odpowiedzieć na kilka pytań
E: Bóg jest odpowiedzią na wszystkie pytania - chłopak westchnął i wyszedł z samochodu.
Chwycił mnie tak jak dzień wcześniej za nadgarstek i wsadził do auta. W środku siedziało 4 chłopaków plus ja i Harry.
Gdyby głos nie uwiązł mi w gardle, zaczęłabym piszczeć w wniebogłosy. Na tylnych siedzeniach siedzieli Hood, Clifford, Irwin i Hemmings!
Aaaa!!!
H: No to ten...poznaj moich kumpli - chłopak uśmiechnął się prawie niezauważalnie i każdy z chłopaków zaczął się przedstawiać.
Luke nawijał jak najęty przez całą drogę do mojego mieszkania. 
Ja nawet od czasu do czasu puściłam jakiś żart na co chłopcy się śmiali itp. Harry zapytał się także o to jaką miałam lustrzankę. Nie wiem po co mu to było. Przecież może mi odkupić jaką tylko chce. Oby była dobra.
W końcu gdy już jesteśmy u mnie, Harry otwiera mi drzwi a ja za ten czas żegnam się z pozostałymi. Fajnie było ich poznać. Ponoć mają być na przesłuchaniach do X-Factor.
Czy tylko ja cieszę się z tego jak głupia? Awwwwwww......
W domu jestem kilka minut później.
Od razu naskakuje na mnie Lola i pokazuje mi okładkę magazynu na której jest Harry i....ja?!
O kurka....
(Kilka dni później)
Rozmawiałam wczoraj z mamą. Ona jest po prostu cudowna! Powiedziała mi, że jeszcze przed naszym wyjazdem znalazła rodzinę w Anglii która odda za darmo Gończe Polskie i zarezerwowała mi jednego! Od zawsze chciałam mieć takiego psa.
Są takie kochane i opiekuńcze....
No i właśnie dziś, właśnie teraz jestem w drodze do tej pary starszych ludzi.
Lola niestety nie mogła mi towarzyszyć dlatego jadę sama.
Autobusem rzecz jasna.
Pogoda dzisiaj nie sprzyja. Jest pochmurno i zimno. Co z tego że to lato?
Uroki Anglii.
***
Wchodzę właśnie do mieszkania ze starszą panią o imieniu Elizabeth. 
W oczy rzucają mi się zabawki porozwalane po całym salonie i grupka 10 szczeniaczków śpiących koło siebie.
El: Śmiało możesz do nich podejść. Wybieraj którego chcesz. Robisz mi wielką przysługę że weźmiesz jednego. Moja córka wyjechała do Ameryki i zostawiła mi szczenną sukę w domu. Potem powiedziała że nie wraca i że mam coś zrobić z tymi maluchami.
Są zaszczepione i mają rodowody.
Po prostu oddajemy je za darmo. - kobieta uśmiechnęła się do mnie i się oddaliła.
Podeszłam do grupki piesków leżących w kącie i zaczęłam się im przyglądać.
Małe, pozwijane w kuleczki pieski i suczki zaczęły otwierać oczy i pomrukowywać.
To było takie słodkie...
W oko wpadła mi najmniejsza z całego miotu suczka, która trzymała się na uboczu. Podeszłam do niej i wtedy poczułam że to właśnie ta. Że muszę ją mieć....
No i skończyło się na tym że wracam z Korą (bo tak właśnie dałam jej na imię) do domu.
Gdy jestem już w domu, daję psu karmę i wodę a potem sprawdzam wiadomości. Mam dwie od nieznajomego numeru.
"Możemy się spotkać jutro przy wejściu do Regents? Ważna sprawa. Odpisz szybko"
"Co powiesz na 13? Chyba że wolisz inne miejsce
Hxx"
___________________________________________________________________________________
 

Heej! :D i jestem z kolejnym rozdziałem!
Dziękuję za te miłe komentarze pod poprzednim chapterem :*
Rozdział jest nie sprawdzony, ponieważ pisałam go na telefonie i mogą napatoczyć się błędy, za które przepraszam :)
Mam nadzieję że się spodoba.
Zapraszam na nowy rozdział Darka.
Link: http://tajemnicze-uczucie.blogspot.com
IM WIĘCEJ KOMENTARZY TYM SZYBCIEJ NOWY ROZDZIAŁ :*
KOCHAM WAS
<3

A no i ten...ja myślicie, kto i po co chce spotkać się z Emmą? :)