niedziela, 4 stycznia 2015

Chapter 1

Na lotnisku wylądowaliśmy po 4 godzinach lotu.
Przez cały ten czas spałam. Dopiero mocne szturchnięcie mnie w bok wybudziło mnie ze snu.
L: Pobudka śpiąca królewno. Zaraz lądujemy.
Odtworzyłam oczy z wielką trudnością. Zaraz po podniesieniu powiek oślepiły mnie promienie słońca.
Uhh, przynajmniej pogoda jak na razie nam sprzyja.
Przeciągnęłam się na fotelu tyle na ile mi pozwalało miejsce i uśmiechnęłam się sama do siebie.
WITAJ LONDYNIE

(trzy dni później)

Moja mama przez ostanie dni starała się nam zapewnić wszystko co niezbędne do życia.
Pokupowała nam różnego rodzaju naczynia, wypełniła lodówkę po same brzegi oraz kupiła mi wszystkie niezbędne rzeczy do szkoły.
Niestety nasz wspólnie spędzony czas miał się dzisiaj skończyć.
Moja babcia zachorowała, a że nie ma nikogo innego tam na miejscu, mama skróciła sobie pobyt tutaj i leci się nią zaopiekować.
Nie mam jej tego za złe. Za niedługo się spotkamy.
Razem z Lolą chciałyśmy pojechać z nią na lotnisko, jednak ona się nie zgodziła twierdząc że sama da sobie ze wszystkim radę a poza tym pożegnanie na lotnisku będzie dla niej o wiele trudniejsze niż tutaj.
Zrozumiałyśmy jej wybór. Ja, chociaż ona nie była moją biologiczną matką, bardzo ją kochałam. O tym, że zostałam adoptowana dowiedziałam się gdy miałam 10 lat.
Rodzice nie chcieli tego przedłużać, ponieważ wiedzieli jak mogę zareagować w przyszłości i w sumie dobrze zrobili. W tym wieku wszystko się lepiej akceptuje.
Z moją biologiczną rodziną nie mam kontaktu. Słyszałam, że obydwoje mieszkają w Australii ale nie żyją razem. Ponoć mam też brata....
Moja rodzicielka kilka razy próbowała się ze mną skontaktować gdy skończyłam 16 lat, ale olewałam jej listy i E-maile i tego trzymam się do dnia dzisiejszego.
Równo o 17 pożegnałyśmy z kobietą, do której z dumą mówię "mamo" i pomogłyśmy jej zapakować jej rzeczy do taksówki.
Powiedziałyśmy jeszcze krótkie "Do zobaczenia" i taksówkarz odjechał na lotnisko.
Lola jako pierwsza weszła z powrotem do mieszkania i od razu padła na sofę.
Usiadłam obok niej na fotelu i włączyłam telewizję.
L: To co dziś robimy?
E: Nie wiem jak ty, ale ja padam ze zmęczenia. Pewnie zaraz pójdę spać. Hmm....może jutro poszłybyśmy na ten nowy film do kina.....tylko jak on się nazywam? - westchnęłam i zaczęłam się cicho zastanawiać.
L: Chodzi ci o Step Up?
E: O! Właśnie. Co ty na to?
L: Szczerze mówiąc jutro miałam iść poszukać sobie jakiejś pracy w kafejce czy coś. Co będę robić jak ty pójdziesz do szkoły? - wzruszyłam lekko ramionami.
E: Też mogłabyś iść na studia. - Lola już w 2 klasie liceum powiedziała że nie ma zamiaru dalej się dokształcać. Miała dosyć ciągłego uczenia się co, prawdę mówiąc, nie szło jej za dobrze. W szkole miała przeciętne oceny wahające się od 1 do 3, a czasem 4. Całkowicie pochłaniała się pracy na planie, co bardziej jej się podobało od siedzenia w szkolnej ławce i przepisywania notatek z tablicy lub słuchania wykładów.
L: Eh...wiesz co o tym myślę Emma. Ale jak chcesz, możesz jutro sama iść na ten film. Ja i tak będę zajęta żeby cokolwiek robić. Chyba że, wieczorem możemy iść do klubu. Hmm?
E: Okej, to...oglądamy coś? - Nie bardzo lubię chodzić do klubów czy na imprezy ale przystałam na jej propozycje. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie ze zmęczonym wyrazem twarzy i oznajmiła że jednak pójdzie się położyć.
Ja natomiast po około godzinie zasnęłam w salonie, z pilotem w ręku, oglądając jakąś denną komedię. 

*

Rano obudził mnie brzdęk rozbijanego szkła i sypane na różne strony przekleństwa. Popatrzyłam na godzinę - była 12. Cholera.... - zrzuciłam z siebie koc, chociaż nie pamiętam żeby się nim nakrywała. Kark bolał mnie niemiłosiernie.
E: Uroki spania na kanapie Emmo - powiedziałam sama do siebie i poszłam do kuchni, skąd przed chwilą dobiegły hałasy.
E: Wow, co się stało? - Zauważyłam przyjaciółkę, która zamiatała podłogę w kuchni.
L: Próbowałam przenieść te cholerne talerze na półkę. Potknęłam się a one wpadły na podłogę i sama widzisz. Kurwa mać, trzeba będzie kupić nowe. - Syknęła ze złości na co ja zaczęłam się śmiać.
E: E tam spokojnie. Trzy się zachowały - zaśmiałam się z dziewczyny i pomogłam jej sprzątać...albo raczej ona zaczęła się ubierać a mnie zostawiła z brudną robotą. Cała Lola...
L: Emmuś nie obrazisz się jeżeli teraz wyjdę? Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Spotkamy się potem, pa - dziewczyna podbiegła szybko do mnie, dała mi buziaka w policzek i wyszła z domu, natomiast ja nie wiedziałam, co poczynić dalej z moim życiem.
Zrezygnowałam z filmu po dalszych przemyśleniach i postanowiłam, że wezmę moją lustrzankę i pójdę porobić zdjęcia.
Niedaleko nas jest Regents Park a potem mogłabym pójść do zoo. Tam na pewno wszystko zajmie mi dużo czasu

*

Nie spodziewałam się, że tak późno skończę zwiedzać te okolice.
Z Lolą byłam umówiona na 20 w domu, a już jest dobre 20 minut po 21.
Pewnie nieźle mi się oberwie, w szczególności, że zapomniałam wziąć z domu telefon, który teraz pewnie zapełniony jest SMS i nieodebranymi połączeniami. Tak czy siak, nie śpieszy mi się.
Szłam spokojnie i pomału ulicą oglądając zdjęcia zrobione podczas mojej krótkiej wycieczki.
Wyszły pięknie, szczególnie te, które zrobiłam w Regents Park podczas zachodu słońca jakieś 15 minut temu.
E: Piękne - szepnęłam sama do siebie i nagle wylądowałam na chodniku, a mój aparat kilka metrów ode mnie.
Jakiś chłopak szybko przebiegł obok, skręcając tylko głowę w moim kierunku.
Miał na sobie czarne, przechodzone conversy, i czarną bluznę z napisem "Stay", a w uszach miał słuchawki.
Wstałam szybko z ziemi i podniosłam mój aparat.
Zajebiście! Ekran zbity a obiektyw całkowicie zniszczony....Nawet nie da rady go włączyć.....
E: Uważaj jak biegniesz debilu! Zepsułeś mi aparat! - krzyknęłam za chłopakiem po angielsku i usiadłam zrezygnowana na ławeczce obok.
Taki piękny dzień, tak zajebiście zapowiadająca się noc....a tu jakiś gnojek niszy mi aparat i odbiega bez żadnych skrupułów. No po prostu świetnie...
Wstałam i pobiegłam szybko do domu.
Może jeszcze uda mi się zastać Lolę w domu i pójdziemy do tego klubu. Potrzebuję drinka albo nawet kilku....

__________________________________________________________________________________

Hej :D Przepraszam, że nie dodałam wczoraj, ale byłam u kuzyna na urodzinach i wróciłam bardzo późno. Zdążyłam tylko dodać nowy rozdział na drugiego bloga.
Jak wam się podoba?
Wyrażajcie swoją opinię w KOMENTARZACH. Dla was to naprawdę tylko kilka sekund, a dla mnie wielka motywacja.
Ps. Dziękuję za komentarze przy Prologu. To dla mnie wiele znaczy :*
Zapraszam też tutaj na 3 rozdział: http:tajemnicze-uczucie.blogspot.com

DO NASTĘPNEGO :*

4 komentarze: